BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Powitalnia - Witam serdecznie!
vivienne - 2012-08-06, 18:22 Temat postu: Witam serdecznie!Myślę, że najwyższy czas się przywitać! Na forum zaglądam właściwie od początku jego istnienia - z początku anonimowo, później już jako zalogowany użytkownik.
Nasza rodzinka składa się z dwóch ludzików - mnie i męża i z dwóch Ragdollków - Gracji i Geniuszka. Maluchy są z nami od 30 listopada 2011 roku, ale już przed ich przybyciem dużo czytałam na temat właściwego żywienia. Zdecydowałam się na karmienie karmami bezzbożowymi. Diety Barf... no jakoś nie mogę. Ja i mięso... brrr... :)
Ale wciąż czytam, czytam, czytam - może w końcu się przełamię.
Przy okazji chciałam podziękować za ogrom wiedzy, z jakiej już skorzystałam. Wprawdzie nie barfuję, ale Wasze podejście do odkłaczania, odrobaczania, naturalnych suplementów jest mi bliskie.
Razem z moimi Maluchami pozdrawiamy wszystkich! :)aśka - 2012-08-06, 18:34 Witamy ciebie i ragdolątka Mam nadzieję,że przełamiesz mięsny opór i zaczniesz "wampirzyć " w kuchni jak większość z nas Iowa - 2012-08-06, 20:05 Da się przełamać Ja nad moją pierwszą kurą płakałam prawie (o matko, to jest noga i ja ją odcinam, aaaa), teraz bez problemu. Dostałam od babci sekatorek (bo ponoć wygodniej) i ciacham Sandra - 2012-08-07, 09:35
vivienne napisał/a:
Diety Barf... no jakoś nie mogę. Ja i mięso... brrr... :)
Dziś _Jadis_, którą znam z Ragdollowego forum zaprosiła mnie do barfnego świata i wtedy sprawdziłam sobie, że ja tu się zarejestrowałam już prawie dwa lata temu - 28 lutego 2012 roku! I tak od tego czasu sobie czytam, rozmyślam, łamię się, sumienie mnie gryzie, a wciąż tkwię w martwym punkcie...
Może naskrobię kilka słów o sobie i wyjaśnię w czym problem.
Największy problem to to, że ja nie jem mięsa. Nie dorabiam do tego ideologii - po prostu od dziecka nie lubiłam, kanapki jadłam tylko z serem, z bigosu wydłubywałam mięso i oddawałam rodzinie, a z gulaszu zjadałam tylko sos. O przejściu na wegetarianizm w domu nie było mowy, bo mama trzymała nas krótko. Potem wyszłam za mąż za dziwadło podobne do mnie. Mój małżonek boczku, golonek i innych męskich przysmaków nie jadał, z szynki wykrawał tłuszczyk.
Najlepiej jak upiekliśmy sobie ze dwa razy udka z kurczaka. Spieczonej skórki nie mieliśmy komu oddać, a na kościach zostało nam więcej mięsa niż zjedliśmy. Tacy z nas właśnie mięsożercy.
W końcu okazało się, że moja wrodzona alergia na białko mleka krowiego nasiliła się, do tego nie mogę jeść jajek i chyba nie powinnam glutenu. Moja dotychczasowa dieta i tak musiała ulec wywróceniu do góry nogami, więc za jednym machem spełniłam swoje marzenie i odstawiłam mięso. Małżonek również chętnie przystał na taką zmianę.
Rzecz w tym, że nawet w czasach kiedy jedliśmy mięso, moje zakupy ograniczały się do piersi z kurczaka na kotlety, szynki kulki na mielone i gulasz, ewentualnie gulaszowego wołowego na np. spaghetti. No i od święta wołowina na rolady.
Nie mam pojęcia gdzie kupuje się inne mięsa. W okolicznych marketach króluje wieprzowina i kurczak. Jeśli chodzi o wołowinę, to można kupić coś, co nazywają tu rosołowe i wołowinę ekstra - to jest na rolady, ale z jakiej części wołu pochodzi nie wiem. Jak trzydzieści kilka lat żyję, nie widziałam serca wołowego. Prawda jest taka, że specjalnie nie patrzyłam, bo od zawsze brzydziło mnie mięso i odwracałam wzrok od takich stoisk.
Teraz też najbardziej cieszyłoby mnie, gdyby można było kupować dla kotów mięso już w formie fileta, bo wycinanie/wyłamywanie kości mnie przeraża. Pewnie kwestia wprawy...
Wolałabym też chyba na początek zacząć od mieszanek z TC Premix, bo na myśl o suszonej krwi robi mi się słabo, a na pomoc męża nie mam co liczyć, bo on jak widzi krew to mdleje.
To by było z grubsza na tyle o mnie.
Dziś po raz pierwszy podałam moim kociakom serduszko z kurczaka, a później skrzydełko. Moje biedne sierotki patrzyły na mnie zdziwione i wcale nie skumały, że to ma być do jedzenia.
Dłuuuuuga droga przed nami... _Jadis_ - 2014-02-04, 23:02 To cie pociesze nie wiem jak u innych ale umnie jak rozpuszczam krewto ona jest bardziej brazowa niz krwisto czerwona wiec z wygladu w ogole sibue nie przypomina ;) moze to podniesie cie na duchu.
Zerknij do barfnego zaopayrzenia jest temat o promocjach w sieciowkach moze pomoze. A mieska jest duzo tylko musisz zaczac na nie patrzec ;) i polecam udac sie do jakichs mniejszych miesnych i zapytac eprost o podroby lub scinku miesne np, tak na poczatek to cwiczenia moga byc w sam raz
Jesxcze raz powodzenia, jak zlapiesz wiatr w zagle to pojdzie jak z gorkiMarla - 2014-02-05, 01:52 Życzę dużo sił i cierpliwości! Troszkę pracy jest z kotami, ale wiem, że się uda.
Powodzenia.dagnes - 2014-02-05, 07:43 Na pocieszenie i podniesienie na duchu - jest u nas więcej takich osób jak Ty .
Podrzucam wąteczek do poczytania:
Weganka prosi o pomocMgławica - 2014-02-05, 18:24 vivienne bardzo dobrze Cię rozumiem bo my z mięsem mamy identycznie - i tez jak postanowiłam, że idziemy w barfa nie wiedziałam jakie mięso można kupić, dopiero jak zaczęliśmy przeglądać sklepy pod tym kątem można było odetchnąć - jakiś wybór mięsa jest (oczywiście podstawowy ale i to dobre na początek)
najważniejsze żeby kotom mięsko posmakowało a potem będzie z górki _Jadis_ - 2014-02-05, 18:42 Na poczatek nie ma sie co rzucac od razu na wymyslne rodzaje czy frykasy. To co jest dostepne w kazdym sklepie na poczatek do nauki w zupelnosci wystarczy..
A zanim koty naucza sie , ze od teraz jemy miesko a chrupalom mowimy papa to i Pańcia obczai skąd brać więcej mięska i różnego rodzaju. ;)
Potrzeba wam czasu i kociastym i Tobie;)Sandra - 2014-02-06, 12:34 Część postów o tematyce niechęci kotów do BARFa przeniosłam
http://www.barfnyswiat.or...p?p=56710#56710Ines - 2014-02-06, 20:52 Hej, hej! Coraz więcej nas tutaj
Vivienne, myślę, że każdemu na drodze do barfa stoją góry mniejsze i większe... Gdy się mnie pozna osobiście widać na pierwszy rzut oka, że duszą towarzystwa to ja nie jestem. Wyszłam z domu rodzinnego jako osoba totalnie aspołeczna, niezdolna do interakcji z obcymi osobami. Teraz już jest ze mną lepiej, ale wciąż chodzenie do sklepu to dla mnie najgorsze tortury. Jak jeszcze trzeba o coś pytać... o matko! Ile razy ze łzami w oczach powstrzymywałam się, żeby nie uciec ze stanowiska mięsnego, gdy nadchodziła moja kolej. Może to dziwne porównanie, ale jeśli ktoś kiedyś miał gastroskopię - ja się wtedy męczę tak okropnie, jak w czasie tego badania. Do tej pory wszystkie zakupy robił za mnie Rafał. A teraz muszę ja jeszcze daleka droga przede mną, zanim odważę się zapytać o jakieś interesujące mnie mięso. Póki co bazuję na tym, co sama zobaczę w sklepach, albo jakaś dobra dusza mi odsprzeda ze swoich zapasów. A monotonii w diecie dziewuch (i tymczasowo chłoptasia) nie ma nawet w sieciowych sklepach wybór jest tak duży, że na początek w zupełności wystarczy.
Powodzenia vivienne - 2014-09-02, 10:58 Z niesamowitą przyjemnością zaktualizowałam przed chwilą informację w swoim profilu - "udział BARFa 90 - 100%"
Myślałam, że to się nigdy nie uda...Ines - 2014-09-02, 12:17 Ja już ze 100 razy chciałam się zapytać co u Was. I no proszę - wielkie gratulacje!!! Strasznie się cieszę, że się udało!!!