BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Koty wychodzące - za i przeciw
Rafał-Kociarz - 2021-01-30, 01:53 Moje koty jedzą ile chcą i nie są otłuszczone. Kot jest bardzo twardy, silnie umięśniony, kotka natomiast szczupła. Jestem co prawdą początkującym kociarzem ale staram się obserwować i odnoszę wrażenie, że kocia fizjologia nie różni się za bardzo od ludzkiej. Obok dobrego żywienia, kluczem do sukcesu jest aktywność fizyczna. Koty powinny być wychodzące. Jeśli mieszkasz w miejscu gdzie puszczenie kota wolno wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem, naucz go chodzić na smyczy. Lepiej jest mieć co najmniej dwa koty, zamiast jednego. Będą ganiać po mieszkaniu i trenować sztukę walki, zamiast umierać z nudy, gdy Ty jesteś w pracy.Sierra - 2021-01-30, 11:38
Rafał-Kociarz napisał/a:
Koty powinny być wychodzące.
Moja reakcja na to zdanie nie bardzo nadaje się do publikacji ... Twoim zdagadzam się, że aktywność fizyczna jest ważna... ale stwierdzenie, że koty powinny być wychodzące (z łaskawy dopuszczeniem smyczy) to jeden z największych idiotyzmów jakie czytałam .
Fajnie, jeżeli mamy miejsce na zrobienie woliery albo tzw. bezpieczny ogród... ale swobodne wychodzenie kotów jest bardzo niebezpieczne - samochody, lisy, psy, miłośnicy ptaków (niektórzy są tak zdesperowani, że zabijają koty w obronie własnych podopiecznych), trutki dla gryzoni. To tylko część z zagrożeń, a każde z nich jest potencjalnie zabójcze dla naszych pupilów . Do tego wybijanie populacji drobnych ptaków to głównie wina właścicieli kotów i POWINNI W KOŃCU WZIĄĆ ZA TO ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Jedyną metodą na uratowanie całych gatunków małych ptaków jest zabezpieczenie kotów, najlepiej w wolierach/zabezpieczonych ogrodach.
Smycz też nie jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem - nie ma szelek, z których zdesperowany kot nie chciałby uciec. Sierra wpadła na dworze w panikę na widok... słupka parkingowego . Wyskoczenie z szelek zajęło jej ułamek sekundy, a złapanie było niemożliwe - śledziłam ją przeskakując przez 2m płoty i modląc się, żeby właściciele ogródków mnie nie usłyszeli (było dobrze po północy). W końcu znalazł nas ukochany Sierry (mój TZ) i za nim zgodziła się pójść do domu... chociaż wcześniej pazurami wyjaśniła mu, że nie będzie niesiona . Jeżeli ktoś ma łatwo panikującego kota to wyprowadzanie na smyczy jest BARDZO niebezpieczne
Za to jak najbardziej da się wymęczyć i wybiegać kota w domu. I dstarczyć mu nowych atrakcji .Rafał-Kociarz - 2021-01-30, 18:14 Sierra, wypadki komunikacyjne i ataki złych ludzi to nie zagrożenie wyłącznie dla kotów. Podobne zagrożenia mogą dotknąć także i Ciebie ale zapewne, gdybym zaproponował zamknięcie Ciebie w bezpiecznej wolierze była byś na mnie co najmniej głęboko oburzona.
Do opowieści o ginących ptakach podchodzę z przymrużeniem oka. Kot to nic innego jak zaprzyjaźniony z człowiekiem żbik. Jeśli przez tysiąclecia nie udało się udało się pożreć tych megacennych ptaszków samowystarczalnym żbikom i innym małym darpieżnikom, to tym bardziej się nie uda polującym okazjonalnie kotom. Tak wiem, są jakieś alarmistyczne opracowania jakichś jajogłowych profesorków. Jajogłowi twierdzą też, że Whiskas jest super.
O lisach mogę coś powiedzieć z własnego doświadczenia, bo u mnie pod blokiem ostatniej jesieni biegał po nocach naprawdę spory okaz. Czworka dzikich kotów zamieszkujące podwórko zupełnie się go nie bała a on nie wykazywał najmniejszego zapału do ataku.
Wywijanie się z szelek zależy od samych szelek i budowy kota. Oskar jest bardzo szeroki w klacie i z szelek TrePonti żadną miarą się nie wywinie. Szczuplutka Kora może to zrobić przekładając przednie łapki ponad przednim paskiem. Przy braku przeciwdziałania z mojej strony zajmuje to jej minimum kilka sekund.
Według mnie podstawą bezpieczeństwa kota jest zapoznanie go z okolicą i nauczenie samodzielnego trafiania do domu. Początkowo młode kotki były kompletnie zagubione i wydawały się nie robić postępów. Pewnego dnia jakby nagle włączył się im kompas. Zaczęły się orientować bezbłędnie.Sierra - 2021-01-30, 20:46 Żbiki nigdy w życiu nie żyły w takim zagęszczeniu, w jakim występują koty domowe... do tego jeżeli populacja żbika nadmiernie się rozrastała to populacja ptaków i gryzoni malała = przychodził dla żbików okres głodu, którego słabsze osobniki nie przeżywały. Sytuacja wracała do normy.
W wypadku naszych kotów domowych jeżeli populacja ptaków/gryzoni maleje, to nic się nie zmienia - w domu czeka pełna miska . W efekcie ptaki nie mają "chwili oddechu" na odbudowanie liczebności.
Jeżeli zaś chodzi o lisy to... miałam okazję słyszeć walkę kota osaczonego przez lisa. I wiedzieć co po tej walce zostało - niestety, zanim ubrałam się, wyszłam z domu i dobiegłam do miejsca walki to dla kota było już za późno . Widoku nie życzę nikomu .Rafał-Kociarz - 2021-01-31, 17:56 Ale populacje ptaków i gryzoni - jako całości wcale się nie zmniejszają. Takie np. gołębie rozpleniły się w niektórych miastach wręcz do rozmiaru plagi. Po prostu gatunki ptaków/gryzoni, które przystosowały się do zmienionego przez gospodarkę człowieka środowiska, wygrywają konkurencję o pokarm i przestrzeń z tymi, które się nie przystosowały. Dlaczego koty nie zagroziły populacji gołębi, skoro te ociężałe i mało lękliwe ptaki mają najmniejszą szansę na udaną ucieczkę? Trudno mi sobie wyobrazić, aby koty celowo układały sobie jadłospis z listy ginących gatunków, wzorem Japończyków. Sierra - 2021-01-31, 19:46 Bo gołębie są dość duże, koty wolą mniejszą zwierzynę...
Swoją drogą może podaj jakiś przykład z gatunkiem, który nie ma wsparcia człowieka (dokarmianie/ pełna opieka) porównywalnego z kotami. Jakiś dziki gatunek? Chyba jedyny, który ma się dobrze to sroki - doskonale polujące, pomagające sobie wzajemnie i całkiem spore jak na miasto. Za to zniknęły gdzieś wszystkie wróble i inne mazurki - miejskie ptaszki mojego dzieciństwa .
Bo gołąb miejski jest w równym stopniu dziki jak typowy mruczek sprzed kominka . I ma równie dużo wspólnego z gołębiem skalnym co nasze koty ze żbikiem... i pisząc te słowa staram się wyobrazić sobie moją ciapowatą Tulkę albo wiecznie wystraszoną Sierrę jak radzą sobie na wolności ..małga - 2021-01-31, 19:46 Proponuję tematy https://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=3519 lub https://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=106 :)
Z gołębiami ciekawe, nie raz widziałam jak służyły za posiłek wronom. Widziałam jak brutalnie jedno polowało na drugie, żeby potem zjeść.
Wróble i sikorki są. Koty wolnołażące też. Miasto.Rafał-Kociarz - 2021-01-31, 20:53 Sierra, właśnie o to chodzi, że różnica między dziką a udomowiona naturą się zaciera. Gatunki, które nie załapały się na ten proces prawdopodobnie wyginą. Wróble w mojej okolicy praktycznie wyginęły odkąd zdominowały ją gołębie. Babcie sypią zimą chleb kilogramami ale niedobitki wróbli nie mają nawet szans zbliżyć się do tej karmy. Osobiście ile razy widziałem kota polującego na ptaka to był nim właśnie gołąb. Moje, jak widzą stado gołębi, to natychmiast robią oczy jak u tygrysa i chcą urwać smycz. Kora niedawno o mało nie ściągnęła gołębia, który przeleciał mi nisko nad głową, na smyczy, wyskokiem z miejsca. Brakło może z trzech centymetrów. Dlatego nie mogę się zgodzić, że gołębie są za duże dla kotów.Sierra - 2021-01-31, 23:02 W dalszym ciągu będę zdania, że w myśl "jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś" koty nie powinny biegać luzem. Jeżeli mamy koty, z którymi da się wychodzić na smyczy to świetnie! Trzeba jednak pamiętać, że możemy trafić na wybitnie zwinnego nerwusa (jak Sierra).
Zawsze najlepszym rozwiązaniem będzie woliera/zabezpieczony ogród... sama o czymś takim marzę Ewitakl - 2021-02-01, 23:49 Widzę że mój post rozwinął skrzydła :P Co do wypuszczenia kotów to także uważam to za zły pomysł. Skoro psy nie powinny sobie samopas biegać to uważam że koty także. Chyba że jak już się utarło że kot jest niżej w łańcuchu od psa to i myślenie o kocie wolno biegajacym moze przychodzić zbyt łatwo to tym bardziej należy takie pomysły tepic zanim przenoszą się w czyn. Właśnie znajomi pomagają szukać kotki którą właścicielka zabrała na spacer do lasu. Kot wystraszony zerwał się że smyczy i od wczoraj jest szukany. Rafał czy masz pomysł jak z takiego kłopotu wybrnąć? Kotek został w grudniu adoptowany miał być odpowiedzialny dom, dziś kotek jest w lesie nie wiadomo czy przeżył noc.....Rafał-Kociarz - 2021-02-02, 23:53 Już pisałem trzeba nauczyć kota okolicy. Wywodzenie kota bardzo daleko od domu nie wydaje mi się pożytecznym, tym bardziej, że te zwierzęta mocno przywiązują się do swojego terytorium. W opisanym przez Ciebie przypadku prawdopodobnie najlepszym zabezpieczeniem byłby lokalizator GPS. Jednak jako, że nie posiadam takiego trudno mi coś bardziej konkretnego na temat jego przydatności powiedzieć.
Od siebie mogę opisać przeciwną sytuację. Kotka nigdy nie wychodząca, wykorzystała moment nieuwagi właścicielki i niepostrzeżenie wyszła na klatkę schodową a na następnie na dwór. Szukali jej dwa dni po całym osiedlu. W końcu okazało się, że siedzi kilka metrów od klatki, ukryta w zejściu prowadzącym do piwnicy z zewnątrz bloku. Była tak sparaliżowana strachem, że słysząc nawołującą ją właścicielkę nawet nie miałknęła, nie mówiąc już o wyjściu stamtąd. Można powiedzieć, że cudem przeżyła, bo rzecz rogrywała się w mieście Biała Cerkiew, słynącym z biegających po ulicach hord zdziczałych psów.Sierra - 2021-02-03, 08:43 No faktycznie... w takim mieście najrozsądniejsze jest wypuszczanie kota, żeby "zapoznał się z okolicą" Rafał-Kociarz - 2021-02-04, 00:41
Sierra napisał/a:
No faktycznie... w takim mieście najrozsądniejsze jest wypuszczanie kota, żeby "zapoznał się z okolicą"
Zapoznawać ale na smyczy. Ja swoich nie puszczam. Kiedyś mi Kora uciekła jak byłem zajęty kupowaniem warzyw, bo wystraszyła się pracującej koparki. Jak przyszedłem pod blok z tymi warzywami, to ona czekała sobie spokojnie pod klatką. Teraz, gdy są starsze takie ataki paniki w ogóle się nie zdarzają. Po prostu gdy robi się zbyt hałaśliwie to zawracają i ciągną smyczą, żebyśmy nie szli w to miejsce.Sierra - 2021-02-04, 08:19 W takim razie odnieś się jeszcze raz do mojego postu - mam kota-panikarza, który potrafi wyjść w sekunde z KAŻDYCH szelek. Naprawdę wypróbowałam wszystkie modele dostępne na rynku, łącznie z tymi robionymi na zawołanie...
Niestety, Sierra absolutnie nie może wychodzić w naszej okolicy, bo za dużo ją przeraża i jest zbyt niebezpiecznie. Osiedle otoczone z 4 stron przez główne ulice (3 z nich są 3-pasmowe), na osiedlu stado lisów (tak, lisy w dużym zagęszczeniu tworzą stado... i tak, potrafią polować całym stadem), więc wybitnie niebezpieczne.
Rozwiąż mi ten supeł, gdzie zapoznanie na smyczy odpada, zapoznanie bez smyczy odpada, a ptaszki gniazdują w żywopłocie . Dodam, że kot jest wybitnie aktywnej (i nerwowej ) rasy, taki typowy mruczek to nie jest żadne porównanie. Sierra w wieku 2,5 roku osiąga powoli poziom energii typowy dla półrocznego kociaka .Rafał-Kociarz - 2021-02-05, 00:28 Sierra, być może nie każda rasa nadaje się do wychodzenia. Ja mam doświadczenie tylko z dachowcami. Charakter kota można w dużym stopniu kształtować ale z tego co piszesz wychodzi, że mogą być silne cechy wrodzone, nie do przeskoczenia..