Powitalnia - Gruby i ekipa witają wszystkich
Grubasińska - 2018-02-19, 23:37 Temat postu: Gruby i ekipa witają wszystkich Witam razem z 4 kotami wieku różnego rasy dachowej :). Na razie jeszcze nie zaczęłam w praktyce przygotowywać BARFa, wszystko wydaje mi się czarną magią, pomału, po trochu przyswajam wiedzę. Mam 1 kota szczególnej troski - Grubego, choruje na PNN, jest z nami od 15 miesięcy, w tym czasie wyniki różnie wyglądały, raz lepiej, raz gorzej, w tej chwili nie jest dobrze, nie wiem już co robić, leki oraz kroplówki nie poprawiają sytuacji. Uważam, że człowiek uczy się całe życie, niestety na swoich błędach, a tych chciałabym uniknąć przy przejściu na BARF, za wiele razem z Grubym przeszliśmy, czasem wydaje mi się, że on ma już dość.
Oto jego przydługa historia.
Dokarmiałam go przez dwa lata, był kotem wolnobytującym, przez długi czas chciałam go złapać, bo już wtedy wyglądał nie najlepiej, jednak był półdziki, pozwalał podstawić sobie miskę z jedzeniem, dotknąć się nigdy. Kiedy zaczęłam już go do siebie przekonywać i pozwalał się głaskać - przepadł. Znalazłam go po dwóch miesiącach na innym osiedlu, wtedy jego stan był już fatalny - ropa i ślina z pyska, zaropiałe oczy, apatia, zmatowiała sierść. Łapanie go zakończyło się moją wizytą na pogotowiu, ale nigdy tego nie będę żałowała. Było to pod koniec listopada 2016 r. Lecznica do której trafiliśmy, bo miała być najlepsza, niestety najdroższa też, nie miała pomysłu na leczenie. Kroplówka za kroplówką, najpierw podskórne, potem dożylne, najlepiej jakby były codziennie, dodatkowo Renalvet, Urinovet i to wszystko. Zależało mi na wykastrowaniu kota oraz na sanacji pyszczka, bo nie działo się tam dobrze, nie chcieli tego zrobić, bo jego stan na to nie pozwalał. O znieczuleniu wziewnym nie chcieli słyszeć. Z każdą wizytą przyjmował nas inny weterynarz, każdy z nowym pomysłem na leczenie. Ale to ja musiałam wyprosić badanie moczu i usg, ponieważ kot cały czas miauczał, podejrzewałam zapalenie pęcherza lub coś o wiele gorszego, cały czas starali się mnie przekonać, że kot płacze, bo chce na dwór, w końcu przez całe życie żył na dworze. Już wtedy, po trzech tygodniach pobytu u nas sikał dosłownie wszędzie do parunastu razy na dobę. Nie dałam się, mocz wykazał zapalenie pęcherza, jednak znowu odbiłam się od ściany, powiedzieli, że tego się nie leczy, jak nerki są chore, bo antybiotyki tylko dodatkowo obciążą narządy. Po usg powiedziano nam, że nerki wyglądają "ładnie". Wymusiłam podleczenie pęcherza, ale niewiele to dało. Radzono nam wypuścić kota, bo stwierdzono, że problemy biorą się z tego, że to kot wolnobytujący, który siedzi w niewoli. Zaczęłam szukać pomocy gdzie indziej i konsultowałam się z wydziałem weterynarii na pewnym uniwersytecie. Tam usłyszałam, że kot był od początku źle prowadzony, leki źle dobrane, kazano mi walczyć o zabieg ze znieczuleniem wziewnym. W lecznicy nie przyjęli dobrze tego, że konsultujemy się gdzie indziej, bardzo się to nie spodobało. Pożegnaliśmy się i moja noga więcej tam nie postała.
Trafiliśmy do drugiej lecznicy, znowu kroplówka za kroplówką. Zrobiono USG, tym razem usłyszeliśmy, że nerki nie wyglądają tak ładnie, okazało się, że są bardzo zatarte. Kolejne badanie moczu, w dalszym ciągu zapalenie pęcherza, leki, które wdrożono znowu w niczym nie pomogły. Zaproponowano nam Azodyl, po dwóch tygodniach przyjmowania leku wyniki się poprawiły, po kolejnym tygodniu stanęliśmy w miejscu, sytuacja się nie poprawiała, kroplówki nie zbijały wyników, powiedziano nam, że dalsze stosowanie Azodylu nie ma sensu, że to niepotrzebnie obciąża naszą kieszeń. Odeszliśmy stamtąd, kiedy powiedziano nam, że nic nie mogą dla nas zrobić, a jedyną naszą nadzieją jest nefrolog z Warszawy. W międzyczasie kot przyjmował też Ipakitinę, Semintrę, Benakor (w pierwszej lecznicy stwierdzili podwyższone ciśnienie), czyli całą masę leków.
Trafiliśmy do innej lecznicy, nowej, małej, w której pani doktor od razu skierowała nas do innego miasta, gdzie weterynarz miał większe pojęcie o nerkach i pęcherzu. Wtedy też wystąpiło zaostrzenie zapalenia pęcherza (maj 2017), Gruby co sekundę biegał do kuwety, w moczu pojawiły się skrzepy krwi. Weterynarzowi od początku coś nie grało, po pełnej diagnostyce oraz po uretrografii wstępnej okazało się, że kot ma zwężoną cewkę w dwóch miejscach, która może, ale nie musi powodować zapalenia pęcherza, może sprawiać ból i dyskomfort (azotermia zanerkowa). Zalecono przeprowadzenie zabiegu wyszycia cewki, jednak nie zdecydowaliśmy się na niego, przerosło to nasze możliwości finansowe. Kot został wykastrowany, podano mu antybiotyki, leki przeciwbólowe, przepłukano pęcherz i wrócił do domu jak nowo narodzony. Jednak znieczulenie wziewne i tak obciążyło nerki, wyniki się pogorszyły, jednak zostały do zrobienia jeszcze zęby. Na zabieg umówiliśmy się miesiąc później. Wyniki zaczęły spadać i pod koniec lipca było w porządku, dawaliśmy sobie radę na samych lekach. W grudniu tuż przed Świętami przyszło załamanie, najpierw kot dostał koprostazy, skończyło się lewatywami, potem nawróciło zapalenie pęcherza, zaczęło się posikiwanie, miauczenie, od tego czasu nie możemy sobie poradzić. Wyniki są złe, cały czas rosną, po prawie dwóch miesiącach, różnych antybiotykach i lekach przeciwbólowych, a także kroplówkach nie dajemy rady. Nie wiadomo, co było pierwsze, zapalenie pęcherza czy niewydolność nerek. Kot od początku był źle prowadzony, nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z jakimkolwiek chorym kotem, o niewydolności nie wspominając. W dużej mierze kierowałam się swoją intuicją, ale kiedy to właściciel zwierzaka musi prosić o wykonanie konkretnych badań, to nie jest dobrze. Gruby jest na wysokomięsnej karmie, do której każdorazowo dolewam mu wody. Dostaje Renalvet, Urinovet, Nefrokrill oraz kroplówki co 2-3 dzień, po 180-200 ml NaCl. W tej chwili nasze wyniki przedstawiają się następująco:
19.02.2018
UREA = 24.3 mmol/L (5.7-12.9) H**
CREA = 394 umol/L (71-212) H**
PHOS = 2.31 mmol/L (1.00-2.42)
ALT = 72 U/L (12-130)
AST = 40 U/L (0-48)
Jonogram
Na 145 mmol/L (150 - 165) Low !
K 4.8 mmol/L (3,5 - 5,8)
Cl 115 mmol/L (112 - 129)
Miesiąc wcześniej (12.01) były dużo niższe:
UREA = 20.5 mmol/L (5.7 - 12.9) H**
CREA = 255 umol/L (71 - 212) H*
Badanie moczu z 6.02:
Gęstość względna L 1,015 = g/ml (1,025 - 1,06)
Odczyn (pH) 6
bardzo duża ilość erytrocytów, obecne erytrocyty świeże i wyługowane
pojedyńcze krwinki białe 2-3 wpw
Jednym słowem, chodzące nieszczęście. Mimo tego wszystkiego, ma wolę walki, kiedy nie ma załamania, to ma apetyt, chce żyć, bawi się, sam inicjuje zabawy, szuka kontaktu z człowiekiem. Z drugiej strony, ma dość ciągłych leków i kroplówek, czasem ucieka na sam mój widok, kiedyś przyjmował leki z jedzeniem, teraz jak tylko poczuje coś innego, to nie je, nawet olej z łososia. Nie wiemy, co mamy robić, wszystkim kończą się pomysły, a najbardziej w tym wszystkim cierpi niewinne stworzenie, które samo sobie nie pomoże. Może też tak być, że problemy z pęcherzem biorą się ze stresu, ciągłego męczenia kota, a także dlatego, że nie wychodzi na dwór od ponad roku, ponieważ pierwsza i ostatnia próba skończyła się ucieczką i ponownym łapaniem kota. Zapomniałam dodać, że Gruby ma ok. 9-10 lat i waży 3,8 kg. W odpowiednim wątku będę prosiła bardziej zaawansowanych BARFerów o pomoc, chciałabym na teraz, na już przestawić chociaż Grubego na BARF, nie mam na co czekać, czasem wydaje mi się, że za dużo sobie obiecuję po tym, ale będę się chwytała wszystkiego.
Oprócz Grubego jest jeszcze Mała i Gruba oraz Bolek, którzy nie sprawiają większych problemów, jedynie Bolek cierpi na zespół eozynofilowy. Wszystkie sierściuchy przygarnięte z dworu, a oprócz nich mamy jeszcze stadko kotów podwórkowych, także na brak zajęć nie narzekamy :).
IzabelaW - 2018-02-21, 07:17
Grubasińska, uściski
To forum to wielka skarbnica fajnej wiedzy, trzeba tylko ją sobie przyswoić Wiem, jak to brzmi, ale uwierz, że to jest możliwe - trochę nieprzespanych nocy albo urlopu w pracy, zeszyt, długopis i otwarty umysł wystarczą, by po pewnym czasie wszystko się ułożyło w całość Odezwałam się na szybko w wątku nerkowym, nie mam teraz czasu, by napisać więcej. Tu jeszcze zapytam - w moczu białka nie ma? Tak w ogóle były we krwi i moczu badane jeszcze jakieś parametry, czy tylko te, które tu podajesz?
Grubasińska - 2018-02-21, 18:02
Żeby nie zaśmiecać powitalni, resztę wyników podaję na wątku nerkowym :).
|
|
|