Za Tęczowym Mostem - Izydor odszedł - po niemal 19 latach BARFu
Agnieszka - 2015-12-31, 19:55 Temat postu: Izydor odszedł - po niemal 19 latach BARFu Nasz Izydor odszedł - umarł we śnie na dwa tygodnie przed swoimi 19 urodzinami. Strasznie to przeżyliśmy / w pewnym sensie nadal przeżywamy.
Jednak pociechą jest myśl, że Izydor UMARŁ ZDROWY. Umarł ze starości po prostu. Traf chciał, że w połowie listopada robiłam kotom jak zwykle co pewien czas dokładne badania. Wyniki Izydora były idealne. (Podobnie zresztą jak Matyldy, ale ona ma dopiero 6 lat).
Przypisuję to w dużej mierze temu, że Izydor, od momentu kiedy przyszedł do nas od hodowcy, był na BARFIE.
Jak możecie sobie na pewno wyobrazić, straszne jest rozstać się z domownikiem, który był z nami przez niemal 19 lat. Ale umarł nie chorując. Jeśli przyczynił się do tego sposób karmienia naszych kotów, to nawet gdyby z barfowaniem było x razy więcej zachodu - naprawdę warto!
Kochany Izydorku, nasz Ipeniu - będziesz zawsze w naszych sercach!
AniaR - 2015-12-31, 21:13
Przykro jak nasi przyjaciele odchodza
[*] Izydor
monikasan - 2015-12-31, 22:09
Współczuję i przytulam...
Bianka 4 - 2015-12-31, 23:27
Przytulam
Miesiąc temu straciłam mojego 17-letniego Filemona... strasznie mi go brakuje...
monikasan - 2016-01-01, 13:56
Czas bardzo wolno leczy rany po stracie kota niestety
Agnieszka - 2016-01-01, 19:10
Dziękuję, kochani.
Przez ostatni rok Izydor wykazywał objawy demencji - gubił się chodząc po mieszkaniu, czasem mnie nie poznawał, wpatrywał się nieruchomo np. w kąt pokoju itp. Bardzo podobnie, tak naprawdę, jak człowiek z demencją.
Był też na bakier z kuwetą. Bardzo dużo spał - czasem jego aktywność na dobę to była dosłownie godzina.
Ale dałabym wiele za to, żeby znowu był z nami - razem ze swoją demencją i jej najbardziej nawet kłopotliwymi objawami!
Za radą Kazi zrobiliśmy mu taki osobny pokoik, małą ograniczoną przestrzeń, żeby nie bał się w nocy i kiedy nie było nikogo w domu - tam wtedy siedział i rzeczywiście czuł się pewniej.
Poza demencją - był zupełnie zdrowy, nie miał żadnych objawów bólowych czy jakiegoś zauważalnego dyskomfortu.
Miałam nadzieję, że jeszcze trochę będzie z nami - tak się cieszyłam, kiedy wyszły dobre wyniki. A tutaj...
Ale, jak powiedziała nasza wet, tak bywa, że wyniki są super, a kot umiera, bo jego organizm się wyłącza.
Dragana - 2016-01-02, 17:29
Dobrze, że miał takie szczęśliwe życie, szkoda, że już go nie ma. Zawsze jest za wcześnie na odejście przyjaciela. Bardzo współczuję.
shana55 - 2016-01-03, 00:13
Wróci do Was pod postacią innego kota. Może nie będzie tak wyglądał jak Izydor czy Filemon ale na pewno będzie Was tak samo kochał. Rany w sercu się zagoją, ból minie zostaną tylko piękne wspomnienia o Kocie.
Sandra - 2016-01-03, 16:44
Bardzo współczuję
Oba chłopaki lub raczej starsi panowie dwaj, Izydor i Filemon piękny wiek osiagnęli.
Tufitka - 2016-01-04, 15:05
Tak smutno jest, jak zwierza ubywa.
Przyjmijcie ode mnie kondolencje.
Ja wolę na razie o tym nie myśleć.
A i koty wolno żyjące, którymi się opiekujemy z dala, dokarmiamy też pozostawiają ślad w sercu.
W Sylwestra odszedł jeden z kotków (Pan Cerowany ostatnio zwany Pankracym)wolno żyjących, które karmi moja Mama. Przybył do niej na początku 2015r roku, z trochę rozszarpanym bokiem. Wtedy był osłabiony i udało się go złapać. Weterynarz zaszył bok, kot został wykastrowany. I od tamtej pory trzymał się domu. Bardzo lubił mieszanki. Od kilku miesięcy wyglądał strasznie, wydawało się, że może mieć koci katar (troszkę zaropiałe oczy, oddychanie przez pyszczek). Niestety był na tyle silny, że nie udało się go złapać, żeby wet go obejrzał, zrobił badania. Leczyliśmy go "w ciemno". Wydawało się, że antybiotyki na katar pomagały, ale dobrej poprawy nie było. Nie wiemy co było przyczyną odejścia za tęczowy most. Smutno troszkę bez niego, ostatnio o nim myślałam, co zrobić, żeby go jednak złapać i pokazać wetowi. Odszedł tam, gdzie nie będzie mu choroba doskwierała.
Jinx the Cat - 2016-01-04, 16:27
Agnieszka,
Franciszek Klimek
„Co tam u ciebie?”
20 września 2009
Kotu, który odszedł do Nieba
Odwiedź nas kiedyś nasz Mruczku drogi
Gdy się rozgościsz już w Niebie,
Snem kolorowym wejdź w nasze progi
I powiedz – co tam u ciebie.
Czy właśnie tego się spodziewałeś
Gdy zapraszano cię do Raju
I czy to wszystko co tam zastałeś
Pasuje do twoich zwyczajów?
Czy aureola ci nie obrzydła,
Czy nie próbujesz jej zdrapać
I czy ci dano anielskie skrzydła,
Bo przecież zawsze chciałeś latać…
Jak sobie radzisz z niebiańskim płotem,
Czy da się tam na nim siedzieć
I – jak się Święci obchodzą z kotem,
Też chcielibyśmy to wiedzieć…
Czy cię tam proszą byś mruczał ładnie
Bogu i gronu Aniołów
I czy też uczą, że się nie kradnie
Łakoci z anielskich stołów?
W Raju z pewnością nie zaznasz biedy,
Święci są dobrzy i czuli,
Lecz – masz tam kogoś, kto jak my kiedyś
Tak cię do serca przytuli?
Jeżeli nie masz, to poproś Pana
Niech cię odeśle z powrotem
Po to byś znowu z nami i dla nas
Tu najszczęśliwszym był kotem.
Przykro nam...dalas jednak Izydorowi dobre i szczesliwe zycie... pozdrowienia,Roman i Jinx Pierwszy Wspanialy Prince of Persja.Kot Walczacy
Pomyslnych lowow za teczowym mostem,Izydorze !!!!
Agnieszka - 2016-01-06, 10:57
Piękne. Dziękuję, Jinx the Cat!
Izydor miał mocny głos (nawet jak na syjama). Brzmiał trochę jak skrzyżowanie meczenia kozy z jakimś skrzekiem. Ipenio używał tego głosu do końca swych dni, przy różnych okazjach (i bez okazji też). Więc - zgodnie z poetycką wizją pana Klimka - w Raju zrobiło się teraz trochę głośniej...
A u nas ciszej...
|
|
|