Kulinaria dwunogów - Suplementowanie (i odżywianie) przyszłych matek
doradora - 2015-04-15, 13:03 Temat postu: Suplementowanie (i odżywianie) przyszłych matek Możecie mi coś naturalnego zaproponować w zamian kolorowych "witaminek dla ciężarnych"?
Lena06 - 2015-04-17, 13:34
W książce "Zdrowie zaczyna się od jedzenia" w części poświęconej zdrowiu przyszłej matki napisane jest coś takiego:
Kwasy tłuszczowe omega-3: EPA i DHA są niezmiernie ważne dla rozwoju neurologicznego i wczesnego rozwoju wzroku Twojego dziecka oraz mogą zmniejszyć ryzyko powikłań ciążowych, tj. stan przedrzucawkowy, cukrzyca ciążowa, depresja poporodowa i przedwczesny poród. Zaleca się spożywać w ciąży 300mg DHA dziennie, ale nie przekraczać 1 grama łącznie EPA i DHA.
Prócz tego autorzy piszą o witaminie D3, K2 oraz folianie (nie kwasie foliowym).
To jeżeli chodzi o suplementy. ja tam pewnie łykałabym to, co zwierze na Barfie...
Oczywiście żywienie bardzo ważne. Owoce, warzywa, mięso, zdrowe tłuszcze. Omijamy żywność przetworzoną, cukry itd.
Na studiach mam koleżankę w ciąży. Niedługo rodzi, ale przez cały ten czas ani razu nie widziałam jej z czymś wartościowym w ustach. Nawet zwykłej kanapki nie zjadła w przerwie tylko batony, drożdżówki, cukierki... Żadnych wartości odżywczych i widać to po niej było, bo blada aż strach. Kompletnie bez życia.
dagnes - 2015-04-18, 09:13
doradora, ja nie za bardzo rozumiem istotę tematu. Nie ma w naturze innego jedzenia dla ciężąrnych, czy przyszłych ciężarnych (obojętnie dla jakiego gatunku zwierząt, w tym ludzi). Jeśli kobieta odżywia się prawidłowo, to powinna nadal odżywiać się tak samo w czasie ciąży, a jedynie zwiększać ilość jedzenia w miarę zwiększania się potrzeb płodu (o tym, o ile zwiększać informuje nas rosnący apetyt).
Jeżeli natomiast w czasie ciąży wychodzą jakieś niedobory substancji odżywczych (które oczywiście należy szybko uzupełnić), to oznacza, że przed ciążą, latami, kobieta nie odżywiała się prawidłowo. Ale ponieważ każda popełnia jakieś inne błędy, nie może być jednej recepty na to, czym się suplementować w czasie ciąży, bo każdej może brakować czegoś innego.
W związku z tym, kobieta planująca ciążę, lub już w niej będąca, musi pod własnym kątem przeanalizować dietę, doprowadzić ją do porządku, sprawdzić jakie ma niedobory i je uzupełniać odpowiednimi produktami żywnościowymi czy suplementami.
O tym, jak się prawidłowo odżywiać (bez względu na wiek czy stan organizmu, w tym ciążę lub jej planowanie) mamy już na Forum wątki. Jest w nich wszystko, co może pomóc w zorganizowaniu sobie prawidłowego odżywiania:
BARF dla ludzi
Jak byc młodym, pięknym i zdrowym przez 120 lat
Odchudzanie - fakty, mity i polityka
oraz kilka innych wątków szczegółowych np. o wapniu, magnezie itd.
O tym, do czego może prowadzić przejadanie się węglowodanami (w ciąży i przed ciążą) przeczytasz tu:
Cukrzyca zabija?
Na marginesie jeszcze wspomnę, że te "witaminki dla ciężarnych", o których piszesz mają za zadanie jedynie nabicie portfeli ich producentów. Zawartość w nich substancji czynnych (o ile w ogóle są czynne, bo z reguły ich forma chemiczna jest biologicznie nieodpowiednia dla człowieka) jest tak mikroskopijnie niska, że mogą działać jedynie na zasadzie placebo. Te niezwykle drogie produkty nie są w stanie w żaden sposób wpłynąć na organizm kobiety nawet nie będącej w ciąży, mającej mniejsze zapotrzebowanie.
gpolomska - 2015-04-19, 08:05
Powiem na własnym przykładzie (7 miesiąc, wszystko idealnie) - od lat odżywiam organizm zamiast napychać żołądek (czyli staram się dostarczać organizmowi tego, czego potrzebuje). Nie biorę witamin, a jedyny suplement, który brałam jakiś czas, to lizyna (z racji herpesa w oczach) i kwasy omega 3 z oleju rybiego (jak akurat nie miałam dostępu do bogatych w nie ryb, bo orzechów z powodu herpesa muszę unikać).
Zero zachcianek czy napadów głodu (bo z tego, co czytałam w różnych opracowaniach, to jest właśnie efekt niedoborów w organizmie). Wystarczy jedzenie bardzo urozmaicone i bez pustych kalorii (cukru / słodzików, ciast, fast foodów itp.).
I jeszcze coś - w wielu miejscach o diecie ciężarnych piszą o chudym białku - osobiście odradzam, bo po pierwsze witaminy takie jak A, D, E i K są rozpuszczalne w tłuszczach (chude = ubogie w te witaminy), a dwa - żeby organizm miał z czego robić cholesterol, to potrzebuje tłuszczu (dobrej jakości, a nie olej roślinnych); cholesterol zaś jest bardzo potrzebny do produkcji niektórych hormonów, w tym progesteronu podtrzymującego ciążę i zapobiegającego poronieniu (ale o tym jakoś poradniki itp. wolą milczeć - bo co: wyszło by jak zgubna jest promowana piramida żywieniowa?). Teraz ponoć bardzo dużo kobiet ma problem z donoszeniem ciąży - zwala się to na stres. Tak jakby nasze matki czy babki miały lekkie i bezstresowe życie a one po prostu nie cudowały z unikaniem tłuszczu, nie łykały chemicznych witaminek z mnóstwem wypełniacza i jadły mniej przetworzone (bardziej wartościowe) jedzenie.
Wiek mam już słuszny (37 lat) i to pierwsza ciąża, więc z założenia ryzyko problemów jest większe. Bez suplementów i tylko jedząc tak jak od ponad 20 lat, czuję się dobrze od początku - wtedy tylko nieco bardziej senna byłam, ale zero mdłości i takich tam (gdyby nie brzuch, który zaczyna przeszkadzać, to zapomniałabym, że jestem w ciąży - teraz też zero zgag, zaparć i innych takich), do pracy normalnie chodzę, choć mam tam i stresy, i goniące terminy, i sporą odpowiedzialność (45 minut jazdy samochodem w jedną stronę - tylko dokładniej dobrze wyregulowany pas układam - pod brzuchem - niż przedtem), w domu robię wszystko jak robiłam (w tym własne wędliny, pasztety itd. - no i oczywiście BARF dla kotów). Mała rozwija się "książkowo" (ani za duża, ani za mała, a podczas obowiązkowych w tym wieku badań prenatalnych wszystko idealnie), wyniki krwi itd. też mam idealne. Mieszkam na 4 piętrze, ale nadal wchodzę na nie bez większego problemu (jedynie zakupy większe niż 4-5kg nosi już tylko TŻ, żeby nie kusić losu).
Także jak napisała Dagnes powyżej: wystarczy odżywiać się tak samo jak wcześniej (o ile odżywia się ktoś dobrze) i tylko z czasem nieco więcej kcal i białka dostarczyć, żeby rozwijający się płód nie musiał zabierać z tego, co potrzebne organizmowi matki. A jeśli są już jakieś konkretne niedobory (bo lata ktoś zapychał żołądek zamiast odżywiać organizm), to trzeba działać uzupełniając niedobory w konkretnym przypadku (np. często silne mdłości i wymioty są efektem niedoborów wit. B6).
I jeszcze jedna ważna rzecz, o której mi mówił i ginekolog, i lekarz rodzinny: w ciąży nie ma bezpiecznych leków i unikanie ich za wszelką cenę to podstawa (oczywiście nie w sytuacji zagrożenia życia - wtedy wybiera się tzw. "mniejsze zło"). Przerobiłam jedno zapalenie zatok powikłane zapaleniem oskrzeli (ropa w zatokach i oskrzelach była) - leczyłam syropem z cebuli (na miodzie oczywiście), herbatką ze zwiększoną dawką imbiru i czosnkiem plus 8 dni L4, bo były mrozy i paskudna pogoda. Kawy czy czekolady w ciąży nie dotykam, herbata - jedna zielona dziennie (parzona min. 5 minut, żeby było sporo katechin, które zmniejszają działanie teiny/kofeiny) z imbirem. Reszta to głównie woda i trochę kefiru (własna produkcja). Wbrew pozorom to nie niedobór witamin i minerałów jest zagrożeniem dla dziecka (to bardziej zagrożenie dla matki, bo dziecko z niej ściągnie), a nadmiar toksyn różnego rodzaju - szczególnie pokarmowych, ale też tych z lakierów do włosów, środków czystości itp.
|
|
|