BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Archiwum - Rodzina :futrzastych , mniej ofutrzonych i nieco wyłysiałych
EdytaG. - 2015-02-18, 03:27 Temat postu: Rodzina :futrzastych , mniej ofutrzonych i nieco wyłysiałychTo będzie długi post , ponieważ stanowimy dużą tradycyjną wielopokoleniową rodzinę.
Zacznę od tych mniej ofutrzonych i nieco wyłysiałych , czyli od :siebie i mojego męża .
Jakiś czas temu minęliśmy piątą dekadę życia , oboje pracujemy poza granicami Polski ,ale nasz dom jest tutaj . Mieszkamy w małej osadzie w okręgu rolniczym na granicy województw : wielkopolskiego i łódzkiego -" bardzo daleko od drogi " .
W społeczności barferów jesteśmy od bardzo dawna , zwierzęta towarzyszyły mi od zawsze , a własnego kotka otrzymałam w wieku 15 lat tj ponad 40 lat temu , a mojemu mężowi towarzyszą psy. W moim domu koty i psy zawsze karmione były karmą z przewagą surowego mięsa z dodatkiem podrobów , mielonych chrzęści i kostek oraz skorup jaj / mielone / , otrzymywały również jako karmę dodatkową gotowane posiłki składające się z mięsa warzyw typu marchew , pietruszka , seler i psy odrobiny kaszy - dostawały jajka , śmietanę , psy surowe kości. O diecie Barf dot.nazwy i podstaw naukowych ,usłyszałam po raz pierwszy w 1998 roku od kuzynki mieszkającej w Anglii wraz z książką dr Ian Billinghurst"a "Give your dog a bone". W naszym środowisku nie była to , żadna nowość , tylko potwierdzenie od dawna stosowanych metod karmienia psów / szczególnie przeznaczonych do polowań / i kotów . Suplementy diety zaczęłam stosować od 2003 roku , początkowo przywoziłam je z Kanady przy okazji wyjazdów służbowych oraz otrzymywałam od znajomych i rodziny mieszkających za granicą , którzy dość często odwiedzają Polskę .
Co 3-mce robiłam zwierzakom analizy krwi w ludzkim laboratorium / analizowałyśmy je z moją wetką / , bo miałam obawy co do ich zdrowia . W pobliskim miasteczku jest wspaniały , wyposażony lepiej niż wiele klinik w dużych miastach gabinet weterynaryjny , oczywiście są to specjaliści zajmujący się głównie zwierzętami gospodarczymi ,często bardzo cennymi i mocno przerasowanymi , ale i problemy zwierząt towarzyszących nie są im obce .
Forum BARFny Świat czytam od niedawna , co było spowodowane ucięciem dostaw krwi i poszukiwaniem zamiennika .Szukając w internecie trafiłam na Forum , które mnie zainteresowało . Moje zwierzęta nie chcą jeść syntetycznych dodatków i karmę z suszoną krwią jedzą bardzo niechętnie . To ogromny problem dla każdego . Na forum prowadzone są konkretne i rzeczowe dyskusje i wzajemnie możemy się sporo nauczyć . Trochę byłam zszokowana tym , że ta dieta jest traktowana jak odkrycie z ostatniej dekady. Przecież koty zawsze jadły małe gryzonie i ptaki a to jest surowe mięso . Psy też raczej nie są roślinożerne .
Obecnie mamy z mężem w rodzinie: kotkę i kocurka w wieku 18,7 lat - rasy angora turecka z hodowli w Szwecji . W planach mieliśmy hodowanie tej rasy , niestety śledząc dokładnie rodowody okazało się , że Aga/ od Zgaga / i Miluś mają w ósmym i jedenastym pokoleniu wspólnych przodków . Czarnuszek to kocurek/ wielkie kocurzysko często brane za rysia o dziwnym umaszczeniu / domowy ma 5,5roku . Kaśka to kotka rasy savannah z hodowli w Czechach . Okazała się bezpłodna i pragmatyczni właściciele chcieli ją uśpić , mój mąż odkupił ją z kliniki weterynaryjnej . Ma 2,8 roku i jest najspokojniejszym miziakiem w rodzinie / na awatarze / . Aylawyju zwana u nas Alosza ma ok 3 lat , kotka z fundacji . Niezwykle oryginalna bez ogonka jedyna futrzasta dziewczyna w rodzinie chodząca w sukience i majteczkach . Zawsze to lepiej wygląda niż pielucha na widoku . Frida to kotka 6- miesięczna z fundacji , połączenie węża ze sroką i papugą . Uwielbia wszystko co się błyszczy , zaginiona biżuteria na pewno jest w jej domku . Zazdrości Aloszy ubranek . Dla świętego spokoju w domu / zdziera z Aloszy kiecki / też jej coś zakładamy . Wszędzie jej pełno i wszędzie się wciśnie jak wąż . Znalezionego niedawno ok 2- letniego kocureka nazwaliśmy Poduszeczką, wciska się pod głowę i tak śpi . Walczymy o jego nerki i resztę ząbków i chyba wygramy . Psiaki to :13,4 letnia Marynia -trochę taka dzidzia piernik , wieczny szczeniaczek . 4,6 letnie Argos i Artur niezwykle poważne i stateczne i 5-cio letnia Basia matkująca wszystkim . Wszystkie pieski to owczarki niemieckie adoptowane po odbytej służbie . Ze względu na przebytą tresurę i opinię niebezpiecznych dla ludzi zazwyczaj nie znajdują nowych domów i są usypiane . Gdzie są organizacje zajmujące się losem zwierząt i fora psiarzy ?
Zdjęcia będą jak opanuję wklejanie ich na forum .
Pozdrawiamy wszystkich .gerda - 2015-02-18, 09:36 Ale wspaniała gromadka Będzie co oglądać jak zamieścisz zdjęcia - czekamy z niecierpliwością i oczywiście witamy na forum (chętnie poczytamy więcej o każdym ze stadka )małga - 2015-02-18, 09:40 Witam fantastycznie się czyta o Twoich zwierzakach! Zdjęcia koniecznie i mam nadzieję na więcej opowieści o każdym oraz historii z doświadczenia barfowego.EdytaG. - 2015-02-18, 13:06 Temat postu: Zdjęcia Aloszy-usunięte zdjęcie--usunięte zdjęcie-, tutaj Alosza w ogrodzie zimowym -usunięte zdjęcie- i przed domem na tle traw , które zapomnieliśmy ściąć na zimę .
-usunięte zdjęcie-. Alosza w sukni będzie na następnej sesji . Niestety chyba te pieluchy w domu pozostaną jej na długie lata , a pewnie nie chciała by żeby ją w nich oglądano . Wszędzie poza domem jest od nich wola . To wspaniała mądra i dzielna kotka . Zawsze jeździ z nami to dodaje jej pewności , że przynależy do naszej rodziny już na stałe . Bardzo zmieniła się od czasu zamieszkania w naszym domu , mimo iż w DT miała bardzo dobre warunki . Bała się : zwierząt , ludzi , niezbędnych zabiegów higienicznych , weterynarza , jazdy samochodem . Teraz nie boi się niczego , a w przypadku konieczności mycia i zmiany pieluchy sama biegnie do łazienki . Pięknie chodzi na smyczy a w ogrodzie jest wyjątkowo wysokopienna . Z pozostałymi członkami naszej rodziny przyjaźni się dbając jednak o swój stan posiadania . Jej jest kuweta w ogrodzie , pufa w pokoju , prawa strona łóżka w sypialni , wierzch szafy , różowy transporter i materacyki z troczkami .Intruzów tłucze niemiłosiernie w tym nieofutrzonych .
[ Komentarz dodany przez: Snedronningen: 2015-03-09, 07:23 ] Cudze zdjęcia przedstawiające cudze zwierzęta zostały usunięte z tematu.doradora - 2015-02-18, 13:18 Edyta, dlaczego Alosza musi nosić pieluchę?EdytaG. - 2015-02-21, 09:11 Aloszka jest po wypadku , taką adoptowaliśmy i nie może do końca opróżnić jelit więc przy siadaniu stempluje kałem . Czasami również gubi kał . Dopiero ostatnio dzięki konsultacjom z jedynym chyba specjalistą praktykiem od tego typu uszkodzeń kotków opanowaliśmy siusianie . Od dwóch miesięcy siusia sama i nie trzeba jej wysikiwać , oraz nie wypływa z niej mocz przy leżeniu . Stan nieoperacyjny , konsultowaliśmy w całej UE - za późno już było na operację w chwili gdy wzięto ją do fundacji .
Aloszka poza domem - tzn :na wybiegu , w oranżerii itp.jest bez pieluchy. Mimo tego drobnego defektu / dot.przecież większości kobiet po 45 roku życia bez wypadków i uszkodzeń kręgosłupa / jest niezwykle sprawna fizycznie i bardzo wesoła.doradora - 2015-02-21, 09:28 biedna dziecinka ale za to ślicznagerda - 2015-02-21, 09:41 U Was ma szczęście po nieszczęściu EdytaG. - 2015-02-21, 21:01 Teraz kolej na pieski : To Argos -usunięte zdjęcie-
i Artur -usunięte zdjęcie- razem z Milusiem tworzą i moim mężem tworzą męskie stronnictwo . Ich główne zajęcie to sen przed włączonym telewizorem i awantury z Agą . -usunięte zdjęcie-. Tu zdjęcia Marysi , szaleje z Fridą - wieczny szczeniaczek w późnym średnim wieku . Zapomina , że jest duża i nie wszędzie się zmieści . -usunięte zdjęcie- . Basia - solidna, spokojna . Zaprzyjaźniona z Aloszką , razem ochraniają nasze gospodarstwo patrolując ogród . Na spacery poza teren ogrodzony również chodzą obok siebie - obie na smyczach . -usunięte zdjęcie- .Cdn
[ Komentarz dodany przez: Snedronningen: 2015-03-09, 07:20 ] Cudze zdjęcia przedstawiające cudze zwierzęta zostały usunięte z tematu.EdytaG. - 2015-02-23, 12:00 Co do Aloszki to my mieliśmy szczęście . Bardzo mądra koteczka , ze względu na konieczne zabiegi higieniczne nigdy nie zostaje na dłużej w domu pod naszą nieobecność . Doskonale radzi sobie w nowych miejscach i sytuacjach. Wraz z każdym powrotem nabiera pewności siebie . Wie , że należy do rodziny . Bardzo łatwo się z nią porozumieć , jest przyjacielska i opiekuńcza w stosunku do wszystkich .małga - 2015-02-23, 18:57 świetne stado, chociaż kompletnie się pogubiłam kto i z kim EdytaG. - 2015-02-24, 11:24 To na razie część stada i tylko porządne zdjęcia . Aloszkę i psiaki fotografowała Pani Katarzyna Wede młoda artystka fotografik .Często fotografuje nasze zwierzęta również dla swoich potrzeb . Kotek Miluś to moje zdjęcie z komórki . Pomyślałam , że poświęcenie każdemu zwierzakowi z osobna 1-go postu jak Aloszce może być nudne dla czytającego z powodu ilości naszych zwierzaków . Jak nauczę się dobrze wstawiać zdjęcia to stworzę album i podam tylko linki do zdjęć . Na razie mi to niezbyt dobrze wychodzi .
Dwa pierwsze psiaki to Argos i Artur , dwa następne zdjęcia pieska to babcia Marysia ostatni psiak to Basieńka .
Aloszce poświęciłam cały post bo to nasze słoneczko jest powodem stałej troski . Zaleganie moczu i ponad rok usuwania go za pomocą wysikiwania , stanowi ogromne niebezpieczeństwo dla nerek i samego pęcherza . Stale monitorujemy stan nerek i pęcherza . Zalegający kał to niebezpieczeństwo powstania przepukliny . Kupka ustabilizowała się od niedawna . Wcześniej była huśtawka raz zaparcia to znowuż rozwolnienie . Spore dawki podawanych długo bakterii jelitowych , okresowo glutów z siemienia przemiennie z glinką i wywary z pokrzywy zregenerowały stan jelit . Tylko to trwało od września 2014 r do lutego 2015 r . Na początku podanie mielonego siemienia = krwawe kupy . Początkowo Alosza jadła trawę , nać pietruszki i zwracała kłaki . Wyczesywanie jej 2x dziennie a przede wszystkim kiecka i brak dostępu do futerka i wylizywania się zdecydowanie pomogły ,szczególnie po przejściu na domową dietę barfową jak zmieniała futro . Duże dawki : kokarboksylazy , wit.B-12 , wyleczenie infekcji pęcherza i no-spa / co dziennie / spowodowały to , że sama sika .
Alosza ma wspaniały instynkt - gluty i pokrzywę chętnie pije ze spodeczka . Reszta stada z ciekawości też zaczęła popijać .Początkowo dostawała strzykawką . Obecnie kończymy trzeci miesiąc podawania immunoglukanu .
Stale walczymy o jakość skóry i futerka w okolicy odbytu . Częste mycie i pieluchy działają na skórę i futo źle . Nam najlepiej sprawdza się smarowanie tyłeczka pod pieluchę smalcem z gęsi . Futerko się nie filcuje i skóra nie odparza . Nawet jak zdejmujemy jej ubiór i biega swobodnie to wylizanie futerka ze smalcem jest bezpieczne . Najważniejsze , że polubiła podróże . Wystarczy wyjąć torbę a ona już jest przy swoim transporterku . Ze względu na niezbędne zabiegi nigdy nie zostaje jak nie ma nas w domu .Tufitka - 2015-02-26, 09:13 Miau, hau na forum
EdytaG. napisał/a:
poświęcenie każdemu zwierzakowi z osobna 1-go postu jak Aloszce może być nudne dla czytającego z powodu ilości naszych zwierzaków . Jak nauczę się dobrze wstawiać zdjęcia to stworzę album i podam tylko linki do zdjęć . Na razie mi to niezbyt dobrze wychodzi .
Poświecenie jednego posta na każde zwierzę nie jest nudne, z wielką ciekawością czytam o Was. Macie przeogromne serducha, te zwierzęta mają wspaniałą opiekę
A tutaj oswajacz zdjęć jest tutaj http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=387 (jeśli się jeszcze przyda)EdytaG. - 2015-02-27, 12:17 Bardzo dziękuję za link . Przejrzałam przywitania i tu raczej są dość krótkie informacje o zwierzakach a u mnie tego jest na spore opowiadanie i pomyślałam , że to przesada i zabieranie miejsca na forum o tematyce żywieniowej na takie opowieści .
Co do opieki nad stadem , to my się wzajemnie sobą opiekujemy i to dyskusyjne kto więcej daje . Nasze podstawowe stado to Miluś , Aga , Czarnuszek i Marynia . Dwa lata temu mój mąż dowiedział się , o Basieńce od kolegi , że skończyła 4-ry lata i już nie może " pracować " , nie ma jej kto wziąć to pójdzie do uśpienia . Ostrzegano go , że to bardzo groźny pies . Tak wyszkolony i dlatego brak chętnych do adopcji . Jednak po dyskusji domowej zdecydowaliśmy się na adopcję , przecież groźni dla otoczenia to mogą być wyłącznie ludzie . Basieńka po początkowym zagubieniu w nowym domku dość szybko się zadomowiła . Mamy bez włożenia w nią pracy w szkolenie doskonale wychowaną przyjaciółkę , no i pewnie przez to lenistwo zdecydowaliśmy się jeszcze na Argosa i Artura w zeszłym roku . Dodatkowym bodźcem do adopcji chłopców była tragedia u mojej przyjaciółki . W krótkim okresie czasu odeszły u niej piesek na starość / nasza Mania jest niewiele młodsza od niego / , chory na serce kocurek i z powodu rażącego zaniedbania weterynarza kotka . Przerażeni pomyśleliśmy , że możemy pozostać tylko z Basieńką i Czarnuszkiem , bo reszta ma już swoje lata a nikt wieczny nie jest .
Rozpoczęło się poszukiwanie nowych członków rodziny . Stąd dwóch chłopców . Kaśka to nabytek mojego męża przy okazji wyjazdu do Czech w kwietniu 2014 r po zakup leków dla mnie . Urodzona w hodowli i przeznaczona do dalszego rozrodu okazała się bezpłodna i z tego powodu nie mogła znaleźć nabywcy . Zupełnie nie rozumiem dlaczego takiego pięknego kotka nikt nie chciał . Przecież w wersji "na kolanka " brak możliwości prokreacji nie ma znaczenia . Ruchliwy duży kot zamknięty na całe miesiące w klatce - to zrujnowało jej psychikę i zniszczyło mięśnie . Wymagała sporo pracy i czasu żeby wrócić do jakiej takiej formy . Zachowaniem przypomina bardziej psa niż kotka . Bardzo miziasta i spokojna . Ulubionym jej smakołykiem są pomidory . Trzeba je natychmiast chować do zamykanej na klucz szafki . Otwiera wszystkie drzwi a pomidory rozbija pazurkami i wyjada ze środka . Dajemy jej sparzone ze zdjętą skórką i pokrojone , jak sama weźmie to kuchnia do mycia . To rasa bardzo skoczna , płakałam jak ona próbowała wskoczyć na niski pniak i nie mogła . Bała się :trawy , szumu wiatru , ludzi i innych zwierząt . Powoli zżyła się ze wszystkimi , ale dalej nie ma cech charakterystycznych dla jej rasy . Jak małego kociaczka uczył ją wszystkiego Czarnuszek wspomagany przez Basię i w ich obecności czuje się bezpieczna .
Aloszka to zupełny przypadek . W sierpniu zeszłego roku akurat pomagałam przyjaciółce doprowadzić do porządku ogród jej córki , jakiś sąsiad przyszedł z pytaniem czy nie pomogła by mu przy kotce , bo oni mają DT dla piesków i tylko na prośbę ich weta wzięli chorą kotkę . To co zastałyśmy u nich w domu to kryminał . Kotka w króliczej klatce na brudnych podkładach , cała brudna i śmierdząca . Klatka umieszczona w garażu z minimalnym dostępem światła . Jakaź maź w miseczce . Kotka bardzo agresywna . Od razu zdecydowała się zamiast pomóc w czyszczeniu klatki zabrać kotkę . Sąsiedzi byli zadowoleni , bali się kotki . Nawet imienia nie miała wołali na nią Śmierdziel . Teraz już po operacji to J.K.W. Ala . Mnie natychmiast przyszła na myśl Ajlawyju z fundacji , z której adoptowałam malutką koteczkę Fridę . Przeglądając ich stronę internetową znalazłyśmy kotkę o podobnym urazie . Natychmiast stanęła mi przed oczami ta nieszczęsna poodparzana i cuchnąca koteczka w klatce . Mój mąż również zgodził się na adopcję tej kotki . Udało się ją adoptować i jakież nasze zdumienie . Koteczka zadbana a jej opiekunka z DT odwiedzała ją co tydzień w sobotę mimo , że dojazd to ok.2 godz. w jedną stronę . Ponieważ kotka tęskniła przywiozła jej przepojoną zapachem domu odzież . Powoli Aloszka przyzwyczaiła się do naszej rodziny tym bardziej , że tu wszyscy ją akceptowali a w DT inne kotki niezbyt . Trochę mi było niewygodnie wołać na koteczkę Ajlawyju i chciałam jej zmienić imię na zbliżone - Ala . Moja przyjaciółka swoją koteczkę chciała nazwać Krysia od Krystyny Bezimiennej z opowiastki dla dzieci . Niestety jej kotka nie reagowała na Krysia ani Krystyna , za to w czasie wizyty u nas przybiegała jak wołałam Alę . Po długich poszukiwaniach kotka zdecydowała się na Aloszę chociaż zawsze przychodzi wyłącznie na Ajlawyju a Alosza to jak ma dobry humor . Jak już pisałam niestety stan nieoperacyjny .
Kotką , którą przyjęliśmy do rodziny planowo i świadomie jest Frida - mały diablik , którego wszędzie pełno .
To zdjęcie Zgagi Agi , najbardziej egoistycznej istoty jaką znamy :
-usunięte zdjęcie-
Do tego jeszcze koteczek znaleziony w zimową noc na stacji benzynowej , ale o tym już później .
Co do barfowania : już w szkole podstawowej uczono mnie i dalej dzieci się uczą , że kot to drapieżnik . Nie rozumiem skąd moda na karmy gotowane u zdrowego kota . Przecież on nigdy nie jadał gotowanych myszy czy innych gryzoni .
Mnie już w domu nauczono brzydzić się gotowych potraw . Pamiętam do dzisiaj zwiedzanie silosu zbożowego pełnego wołków zbożowych . Długie lata nie mogłam przełknąć pieczywa i kaszy ze sklepu . Pamiętam doskonale jak przynoszono do mojej babci wędliny z przetwórni takie z linii produkcyjnej specjalnie dla pracowników i specjalnych sklepów - to co było w sprzedaży to i tak znacznie lepsze niż teraz te z górnej półki . Pamiętam straszny smród zepsutego mięsa w okolicy wytwórni wędlin . U mnie w domu gotowe przetwory jada się wyłącznie jak nie ma innego wyjścia , gdzieś na wyjazdach bez dostępu do nawet najprymitywniejszej kuchni .
Mój dziadek polował i miał sforę do polowań , zawsze karmioną surowym mięsem z niewielkim dodatkiem gotowanych warzyw i kaszy . Teść ma hodowlę psów do polowań i również nigdy nie karmi ich gotowymi karmami . Gotowe psuje węch i zaburza naturalne instynkty . U nas w domu zwierzęta zawsze karmione były barfowo , bez takich suplementów jak olej z Łososia czy drożdże , ale sól i wapno dostawały zawsze . Do tego zawsze miały możliwość wyjścia na dwór . Mięso pozyskiwaliśmy z hodowli nutrii - tanie i pewne , koninę z jatek , małe kurczaczki , gęsią i kaczą krew od zaprzyjaźnionych gospodarzy . To wszystko mielone z kośćmi dostawały kotki a pieski porąbane kawałki mięsa . Skorupki od jaj mielone w dużym ręcznym młynku jadły również dzieci . Jako żelazo dla dzieci podawano jabłka wcześniej nafaszerowane żelaznymi gwoździami . Jak pordzewiały w jabłku to jabłko stanowiło doskonałe źródło żelaza .
Od pokoleń u mnie w rodzinie od strony mamy występuje nietolerancja mleka i to włącznie z mlekiem matki oraz glutenu . Niemowlęta dawniej były karmione rozwodnionymi rosołkami z indyka z marchewką . Niektóre przeżywały , dlatego taką ogromną wagę przywiązujemy do pokarmów no i o zgrozo jesteśmy wyjątkowo mięsożerni.
W bieżącym pokoleniu skaza dotyczy moich wnuków .
Zawsze zastanawiałam się , kto kupuje te puszki w marketach i dopiero po wejściu na miau.pl zorientowałam się , że to barf jest uważany za jakąś nowość a to gotowe świństwo w cenie do 150 zł za kg byle jakiego mięsa / tyle wychodzi jak się pełną wody puszkę przeliczy na czyste mięso / jest powszechnie kupowane . Też kupuję suche i moje kotki dostają to tak jak wnuki chrupki ziemniaczane , na które w domu mówimy świństwo , czasami jako przekąskę . U mojego weta na szczęście nie ma słynnego Royala , no i u nas na wsi gdyby weterynarz z powodu nieudolności zmarnował zwierzaka np. wartego kilkanaście tysięcy rasowego byczka itp lub kotka czy pieska to musiałby dobrze się spieszyć , żeby zdążyć przed samosądem wyjechać . Tu nikt nie poszedłby do sądu . Wokół mnie są duże gospodarstwa gdzie bardzo dba się o zwierzęta w tym te towarzyszące . Kocury są powszechnie sterylizowane tak jak i psy . Kotki i suczki rzadziej . Odrobaczanie i szczepienia to od dawna standard . Moja Pani Weterynarz całe godziny spędza na czytaniu na miau.pl wątków dla nerkowców , bo mój nowy kotek ma chore nerki , a ona zna problem teoretycznie . Wierzyć się nie chce jak czytam co dzieje się w dużych miastach . Wiele badań mogę zrobić na miejscu , jest doskonale wyposażone laboratorium , rentgen , USG a ostatnio zakupiono aparat do rezonansu z funduszy Unijnych . Przecież nikt nie będzie jeździł z dużymi zwierzakami hodowlanymi daleko do weterynarzy , jak chcą mieć umowy na opiekę nad stadami i pracę to muszą się dostosować do wymagań odbiorców . To tyle tytułem barfu . Pozdrawiam .
[ Komentarz dodany przez: Snedronningen: 2015-03-09, 07:21 ] Cudze zdjęcia przedstawiające cudze zwierzęta zostały usunięte z tematu.małga - 2015-02-28, 00:47 Edyta, już ogarniam stadko
Kaśka też miała szczęście, że do Was trafiła, taka szkoda kota, ale wszystkie Wasze zwierzaki mają szczęście z Wami, naprawdę cudownie się to czyta, pisz dalej koniecznie. Aga jest przepiękna!
Ciekawe jest też, co piszesz o jedzeniu czy życiu w ogóle, dla mnie to abstrakcja