Kącik behawioralny - Wpadki wychowawcze
Snedronningen - 2014-05-30, 12:14 Temat postu: Wpadki wychowawcze W tym temacie będziemy posługiwać się następnymi definicjami:
Błąd wychowawcz - stale powtarzający się schemat zachowań ze strony człowieka powodujący trwały wpływ na nauczenie lub wzmocnienie niepożądanych zachowań.
Wpadka wychowawcza - jednorazowe działanie popełniane pod wpływem chwili dla uzyskania szybkiego efektu.
Każdemu, czy to doświadczonemu czy też nie, zwierzolubowi zdarzyło się choć raz popełnić taką wpadkę. Czy to nie zauważyło się, że zwierzak daje nam subtelne sygnały abyśmy zmienić swoje postępowanie i przez brak naszej reakcji sięga po sygnały bardziej dosadne. Czy to pod wpływem chwili robi się coś, co spowoduje szybki efekt. Czy też moja mega spektakularna wpadka z podaniem dwóch sporych kawałów serca psu pilnującemu zasobów.
Część z tych wpadek ma konsekwencje w przyszłym zachowaniu zwierząt, część nie. Ale niezależnie od ewentualnego wpływu, nam zawsze jest trochę wstyd i zastanawiamy się jako to naprawić.
Tu możemy podzielić się doświadczeniami, pozastanawiać się nad konsekwencjami naszych działać, rzucić pomysł jak ewentualnie minimalizować szkody, czy po prostu "pochwalić się" własną pomysłowością.
Nina_Brzeg - 2014-05-30, 15:57
Ni to wpadka, ni to błąd, coś pomiędzy (bo nie jednorazowe ale nie na tyle często powtarzane, żeby pies zakodował na stałe).
Mój pies jest koszmarnie energiczny. Nie udało mi się wypracować sposobu na zmęczenie go (nie działa ani trening umysłowy ani zmęczenie fizyczne - typu 15km spaceru, połączenie obu też nie bardzo). Jak jest niewybiegany to ciągnie. Ma tylko 14kg ale siły jak mały konik (przy ściąganiu szwów po kastracji trzymały go 3 osoby). Zdarza się, że mając gorszy dzień (co ta franca też zawsze wyczuje!) machnę OBOK niego smyczą. Ten pies był bity w poprzednim domu i choć ja go nigdy nie uderzyłam, boi się takich rzeczy. Efekt taki, że po takim machnięciu ciągnie jeszcze mocniej bo nie tylko do przodu ale też w bok (byle dalej od tej potwornej smyczy).
Sama sobie strzelam w kolano Nie wspominając o koszmarnych wyrzutach sumienia względem psa...
Sandra - 2014-06-03, 11:54
A ja nie wiem czy u mnie to wpadki wychowawcze czy błąd, a może zwyczajne "oszukaństwo", chociaż przy pełnej taryfie ulgowej można to nazwać....
Moje potwory nie słuchają mnie, co prawda dzieje się to rzadko, ale gdy późnym wieczorem wołam je z voliery do domu i nie przychodzą bywam zła.
Na noc zamykam okno, bo moi drapieżcy często przynoszą mi prezenty w postaci ciem, chrząszczy, myszy, żab, które niedobite odżywają i to ja zaczynam polowanie np. ok. 2 w nocy. Nie polecam
One mogłyby tak wędrować bezustannie pomiędzy domem i volierą.
Rozwiązanie jest jedno albo na volierze albo w domu.
Niestety ja odmiennie od nich wybieram jedno - w domu co oznacza, że kilka godzi snu będę miała i ciągłe i spokojne.
Podkreślam, że nie są niewolnikami i nie są więzione.
ale to tylko do tych bardziej wrażliwych, którzy mogliby pomyśleć, ze je "katuję"
Od 24:00 do 5:00 mają odcięty pozorny dostęp do "wolności"
Ale do rzeczy.
Dawno temu pożegnały się z chrupkami, ale uwarunkowanie mają wdrukowane w mózg (albo gdzie indziej).
Otóż aby chciały wrócić na noc stosuje sztuczki ......
Potrząsam puszką z chrupkami i wołam specjalną tonacją głosu "kooooty".
Na ogół skutkuje, chyba, że na dworze dzieje się coś wyjątkowego.
Jeśli przychodzą, otwieram inną puszkę w której mam pastylki z drożdży i te podaję
Widzę ich miny i wyraz oczu, coś im nie pasuje, ale lepsze coś niż nic.
Tylko Pinto nie daje się nabrać, bo to pański piesek
Oszukaństwo czy błąd wychowawczy ?
garadiela - 2014-06-03, 13:40
Spryt Ja tak wolam kicie nieraz-magiczne slowo "masz"
scarletmara - 2014-06-03, 14:49
Sandra - E tam zaraz błąd, to tylko oszukaństwo i to malutkie w porównaniu z tym co nasze ukochane potwory na nas wypróbowują nie raz. Twoje z pewnością nie są wyjątkiem i kocie sztuczki na wyprowadzenie w pole albo wzbudzenie litości itp. znają i stosują bez skrupułów
A ja popełniłam błąd wychowawczy na samym początku. Ale fakt, że dużo mniej wtedy o kotach wiedziałam i w niektóre mity na ich temat jakoś tak odruchowo wierzyłam.
Nie nauczyłam moich futer reagować na ich imiona. Trochę dlatego, że jakoś nie do końca umiałam im wymyślić trafne imiona sama do nich przekonana nie byłam. A trochę dlatego, że nie wierzyłam wtedy w skuteczność tej nauki - one sprawiały wrażenie jakby nie rozumiały, że to do nich. Fama głosi, że koty nie reagują na imię, wiec po co się wysilać . Teraz wiem, że trzeba było uczyć od małego i że one doskonale by zrozumiały i nauczyły się, która jak ma na imię a ten brak reakcji to tylko pozorny jest (kocie oszukaństwo) i w rzeczywistości oznacza: "słyszę, że mnie wołasz ale mam to w nosie przyjdę jak mi się będzie chciało". Nie wiem czy jeszcze mam szansę to naprawić i jak teraz zacznę konsekwentnie używać ich imion to czy załapią, która jak się nazywa ale w sumie jeszcze młode są to chyba się uda. Tylko muszę pamiętać a z tym mam problem bo już się przyzwyczaiłam nazywać je różnymi najdziwniejszymi określeniami typu: kitka, futerko, szarości a nawet myszko tylko nie po imieniu.
Dieselka - 2014-06-03, 15:27
Dzika - najpotworniejszy kot na świecie.
Nie może całej nocy przeżyć w jednym miejscu. Jeżeli zamknę w domu, to musi wyjść na dwór (w zimie piwnica pełni tą funkcję). Jeżeli zostawię na dworze, to musi wejść do domu. Zawsze o 5:00 rano!
Przetrzymanie nic nie daje. To jest kurde środek nocy, człowiek chce spać a ta piłuje paszcze tak głośno, że po prostu się nie da.
Co jest gorsze:
"Janie! Otwórz drzwi! Mam ochotę gdzieś nie pójść!"
Za czasów kiedy Dzika była prawdziwie dzika, nauczyła się tego, że każdy biegnie na jej każde słowo i prosi żeby weszła. No i człowiek stoi i czeka, kiedy dziki kot czai się, boi wielce, próbuje jakoś przejść a na koniec rezygnuje
wkurzyłam się, kilka razy trzasnęłam drzwiami przed pyszczkiem.
Jeszcze 100% skuteczności nie mamy ale jakoś nagle przestała się wielce bać. Chce wejść, to przemyka z prędkością światła :P
dzedlajga - 2014-07-05, 09:26 Temat postu: Re: Wpadki wychowawcze
Snedronningen napisał/a: | Czy też moja mega spektakularna wpadka z podaniem dwóch sporych kawałów serca psu pilnującemu zasobów. |
A możesz mi przybliżyć jakie były konsekwencje tej wpadki? Bo ja trochę zielona ciągle jestem... Czy pies przestał pilnować bo się najadł (wydaje się niemożliwe, ale może jednak) czy rzucił się na resztę jadła? Czy jeszcze jakaś inna opcja?
psy-i-koty - 2014-07-05, 09:35
ja mam na koncie dużo nieudolnych zachowań. Najgorsze ma konsekwencje do dzisiaj. Otóż labrador jest moim pierwszym psem. Dostałam go jako szczeniaka. Szybko opanowałam teorię życia z psem (dużo lektur), ale praktyka wychodziła mi trochę krzywo. No i teraz mam psa, który nie toleruje innych, obcych psów w moim otoczeniu. Przy moim partnerze Misiek jest niemal idealny. Przy mnie, czyli przy istocie, którą się musi opiekować, dostaje małpiego rozumu i agresor mu się włącza.
dzedlajga - 2014-07-05, 13:42
SNE, już znalazłam w innym wątku o co chodzi z tym pilnowaniem zasobów. Naprawdę szacun za wybrnięcie z sytuacji. Nie wyobrażam sobie siebie w takiej akcji - na szczęście mój nigdy niczego nie pilnował - w każdym razie nie przede mną.
Im więcej czytam, tym bardziej jestem przerażona własną beztroską z jaką wzięłam pierwszego w życiu, dość dużego psa. Na szczęście trafił się osobnik jakby dla mnie stworzony - cały był jednym wielkim lękiem a przezwyciężać lęki czy to u zwierząt czy u ludzi to ja akurat najlepiej potrafię. A już na pewno takie objawiające się lękiem a nie agresją, bo z tymi drugimi jest trochę trudniej
Snedronningen - 2014-07-05, 17:31
dzedlajga napisał/a: | Naprawdę szacun za wybrnięcie z sytuacji. | a mi wciąż wstyd, że w ogóle doprowadziłam do takiej sytuacji. Bo w pierwszej kolejności nie powinnam była dawać jej tak dużych kawałków i zostawiać jej z nimi samą. Konsekwencje ciągną się za nami do dnia dzisiejszego i ciągnąć się będę zapewne jeszcze trochę.
|
|
|