BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Kot w ogrodzie: bezpieczne środki do pielegnacji ogrodu
scarletmara - 2014-04-24, 14:51 Temat postu: Kot w ogrodzie: bezpieczne środki do pielegnacji ogroduWłaśnie stałam się "szczęśliwa" posiadaczką domku z ogródkiem. W skrócie: wielka radość dla futrzastych i ogrom problemów dla mnie. I w związku z tym mam całe mnóstwo pytań dotyczących wszelkich środków używanych w ogrodnictwie i wpływie tych środków na zwierzęta. Na ogrodnictwie nie znam się an odrobinę, nawet kwiatów doniczkowych hodować nie potrafię a co dopiero ogród pielęgnować Wszystkiego będę się dopiero uczyć. na razie dostałam garść informacji od poprzedniego właściciela co i jak on tam robił i robić należy. W skrócie chodzi o nawożenie i pryskanie rożnymi środkami.
No i mam problem bo nie wiem jakich środków mogę używać w ogrodzie a jakie mogą zaszkodzić kotom. Poradźcie czego mogę używać przy poniżej wymienionych problemach, ewentualnie jaki odstęp czasowy zachować od pryskania chemią do wypuszczenia futer do ogrodu żeby już było bezpiecznie.
Moje problemy (te, o których na razie wiem):
TRAWA: którą poradzono nam pryskać jakimś specyfikiem ubijającym chwasty żeby sama trawa rosła bez badyli - czego mogę w tym celu używać żeby koty się nie potruły ?
ŚLIMAKI: problemem są tam podobno ślimaki i poprzedni właściciel jakieś niebieskie kuleczki rozsypywał żeby z nimi walczyć. Czego mogę używać do walki ze ślimakami bezpiecznie ?
DRZEWKA OWOCOWE (wiśnie, jabłonki, morela, grusza): poprzedni właściciel uskarżał się na zarazę ziemniaczaną i że mu owoce gniją jak nie popryska czymś zapobiegawczo. Co bezpiecznie na to mogę stosować ?
NAWOŻENIE: czym nawozić żeby nie było szkodliwe ale jednocześnie nie zbyt uciążliwe bo na przygotowywanie skomplikowanych naturalnych kompostów nie mam ani warunków ani czasu zupełnie.
Będę również wdzięczna za informacje czego absolutnie nie wolno mi stosować żeby futer nie potruć.
pomocy !vesela krava - 2014-04-24, 15:03 Wypowiem sie tylko na temat slimakow - srodek na slimaki to bardzo skuteczna trutka na kota, slyszalam o przypadkach umyslnego trucia przez chowanie tego do jedzenia. Uwazaj wiec na sasiadow, kot po spozyciu tego specyfiku zaczyna sie slinic i robi sie bardzo agresywny nawet w stosunku do wlasciciela. Na koniec przychodza drgawki. A z takich "ekologicznych" srodkow na slimaki podobno dobrze dziala piwo, na takiej zasadzie ze slimaki bardzo je lubia i wszystkie do niego leza, chyba sie nawet w nim topiac.Sojuz - 2014-04-24, 15:28
vesela krava napisał/a:
srodkow na slimaki podobno dobrze dziala piwo
Jaki facet pozwoli Ci wylać piwo dla ślimaków
Generalnie nawozy i środki ochrony roślin zalecają aby przez (średnio) 3 dni nie dopuszczać zwierząt tam gdzie tych środków użyto. Każdy preparat powinien mieć napisane jaki jest okres prewencji.Nina_Brzeg - 2014-04-24, 15:37 Najbardziej uważajcie na specyfiki na ślimaki. W zeszłym roku na osiedlu i terenie działek w moim mieście padło kilkanaście kotów wolnożyjących i wychodzących. Wszystkie kilka dni po pladze ślimaków dagnes - 2014-04-24, 19:17 Scarletmaro, ogród można uprawiać bez używania jakiejkolwiek chemii. Ja tak robię i wiem, że się da. Oczywiście nie jest to najszybsza i najwygodniejsza droga, ale w końcu to nasze najbliższe otoczenie, w którym żyjemy wraz z kotem, a ponadto sami jemy to, co w naszym ogrodzie wyrośnie. Jeśli zdecydujesz się na życie bez chemii, to większość problemów ogrodowych załatwi za Ciebie sama natura, jednak musisz nauczyć się żyć z pewną (akceptowalną) ilością tzw. szkodników oraz czasem chwastów. U Ciebie jednak może to trochę potrwać zanim ogród wejdzie w stan naturalnej równowagi skoro dotąd był intensywnie traktowany wszelakimi chemikaliami. Być może trzeba będzie pozwolić umrzeć niektórym roślinom, które już nie poradzą sobie bez chemicznej ochrony przed chorobami. Rośliny, które muszą same walczyć ze szkodnikami i zarazkami wykształcają naturalną odporność i z wyjątkiem początkowego okresu tuż po posadzeniu, gdy są bardzo młode, nie trzeba im już pomagać, natomiast w młodości można wspomagać je środkami naturalnymi, ziołowymi. Dodatkowym bonusem w ogrodach bez chemii jest osiedlenie się całego mnóstwa pożytecznych żyjątek-sprzymierzeńców w walce ze szkodnikami i chorobami, które zrobią za Ciebie sporą część roboty.
Co do środków chemicznych i kotów w ogrodzie, to każda chemia, nawet po kilku dniach od jej użycia będzie szkodziła. Nie ma bezpiecznej chemii ogrodowej dla kotów. Chemia wsiąka w glebę, po której chodzą koty i potem wylizują łapki, chemia rozpuszczona w wodzie w glebie paruje, rośliny wchłaniają środki chemiczne a potem je transpirują, koty podgryzają trawkę, która była pryskana, środki chemiczne tzw. systemiczne (te, które są wchłaniane przez rośliny) utrzymują się w sokach fizjologicznych roślin przez wiele tygodni (a nawet miesięcy) i nie ma szans by koty się z nimi nie zetknęły buszując po ogrodzie i jeszcze tysiąc innych możliwości. Poza tym, jedzenie owoców czy warzyw z chemicznego ogrodu może być dla ludzi nawet bardziej szkodliwe niż jedzenie takich z supermarketu (ale to już inny temat).
W moim ogrodzie są zarówno drzewa i krzewy owocowe, jak i warzywa oraz rośliny ozdobne, w tym np. róże oraz trawnik. Rosną bujnie, rodzą owoce (nawet w nadmiarze), kwitną i pachną jak należy. Nawożę je wyłącznie kompostem (mam własny mały kompostownik, którego obsługa jest najmniej uciążliwą i czasochłonną czynnością w ogrodzie, ale posiłkuję się też kompostem kupnym), obornikiem (granulowanym, w ramach kontaktu z cywilizacją i nowoczesnością ), gnojówką z pokrzyw oraz kupnymi nawozami naturalnymi opartymi na odchodach różnych żyjątek oraz roślinach. Na szkodniki używam różnych preparatów roślinnych (jest ich całe mnóstwo i nie trzeba ich warzyć przy pełni księżyca ) oraz ogrodowych sprzymierzeńców . Silne, dobrze odżywione i nie osłabiane chemią rośliny rzadko zapadają na ciężkie choroby infekcyjne (dodatkowo wzmacniam je podlewając regularnie gnojówkami z różnych roślin). Ja nawet pomidory uprawiam pod gołym niebem bez jakiejkolwiek chemii. Można by o tym pisać tysiące stron, bo ekologiczne ogrodnictwo to bardzo obszerny temat. Jeśli będziesz zainteresowana konkretnymi działaniami, które pozwalają kotom bezpiecznie mieszkać w ogrodzie, to postaram się opisać Ci co i jak robię. Natomiast na twoje pytania o chemiczne środki, z mojej strony odpowiedź może być tylko jedna: albo zdrowie kotów i własne, albo chemia.
Ach, zapomniałabym:
scarletmara napisał/a:
ŚLIMAKI: (...) Czego mogę używać do walki ze ślimakami bezpiecznie ?
Najlepsze są do tego celu kaczki .
Zjedzą wszystkie ślimaki bez wyjątku, a jak już nie będzie ślimaków, to wy zjecie kaczki .
Ja niestety nie zdecydowałam się na kaczki i w związku z tym zbieram ślimaki jak grzyby . Podczas wysypu ślimaków wychodzę po zmierzchu z latarką i wiadrem ubrana w rękawiczki gumowe. Ślimaki mają swoje ulubione miejsca więc latwo je namierzyć. Takie wiaderko z zawartością mąż transportuje gdzieś daleko od ogrodu na okoliczne nieużytki.
Mamy też zaprzyjaźnioną parę kosów, które trochę nam pomagają w tym niemiłym zajęciu i wyjadają bladym świtem niedobitki ślimaków, które przeoczyliśmy wieczorem.
No i faktem jest, że im bardziej naturalnie uprawia się ogród, tym mniej w nim ślimaków. Prawdziwe plagi zdarzają się tylko tam, gdzie zostali wytruci naturalni wrogowie ślimaków (nie tylko ptaki, jest wiele żyjątek, które zjadają ślimaki - np. jaszczurki, niektóre chrząszcze, ropuchy, jeże, muchówki i wiele innych). Jeśli więc zadba się o to, by w ogrodzie zapanowała równowaga ekologiczna, to ilość ślimaków jest do opanowania poprzez zwykłe wyzbieranie ich, jak u mnie.scarletmara - 2014-04-24, 20:41 No właśnie czytałam Twoją wypowiedź w którymś wątku i wiem, że nie używasz u siebie żadnej chemii ale przeczytałam też co pisałaś o roślinach, które już były traktowane chemią, że powrotu do natury mogą nie przeżyć dlatego wiedząc jak były te u mnie traktowane do tej pory skłaniam się raczej ku wspomaganiu żeby nie zdechły całkiem ale nie mogę też pozwolić im rosnąć zupełnie swobodnie - widziałam twoje pomidory i u mnie takich krzaczorów być nie może :( nie dlatego, że nie lubię bo piękne są ale to nie jest dom do mieszkania i musi być wszystko równo i elegancko przycięte niestety. Inna sprawa, że ja naprawdę ani czasu ani ochoty ani powołania do pielęgnacji ogródka nie posiadam (kompletny antytalent jestem jeśli chodzi o hodowlę roślin jakichkolwiek :(, więc muszę znaleźć jakiś kompromis polegający na wyszukaniu jak najmniej szkodliwych gotowych preparatów łatwych w użyciu. Ja w tym domu mieszkać nie będę na co dzień, więc nie mogę nawet jakbym czułą powołanie zajmować się ogródkiem systematycznie. Tylko na weekendy zamierzam tam wpadać siebie i kociaki przewietrzyć trochę. A w ostateczności jak nie będzie innego wyjścia to wywalę wszystko co samo radzić sobie nie zamierza i samą trawę posieję.dagnes - 2014-04-24, 21:29 Niestety z roślinami traktowanymi regularnie chemią jest jak z ludźmi stale na antybiotykach - im więcej ich jedzą, tym są bardziej i częściej chorzy oraz słabsi.
Nie znam chemicznych środków ochrony roślin, które byłyby zupełnie nieszkodliwe dla kotów.
Jednak są dostępne w sprzedaży gotowe preparaty naturalne, które z pewnością nie wybiją wszystkich chwastów i szkodników natychmiast, ale też i kotom nie zaszkodzą.scarletmara - 2014-04-24, 23:00 a mam takie pytanko odnośnie zupełnie naturalnego uprawiania tak jak u Ciebie. Zakładając, że mi te drzewka owocowe nie zdechną jak im dam rosnąć w zgodzie z naturą niczym nie pryskając i po jakimś czasie się wzmocnią na tyle, że owoce będą jadalne dawały. Pisałaś kiedyś, że okaleczanie drzewka poprzez podcinanie też je osłabia i wtedy same nie nabędą odpowiedniej odporności. Czy każde podcinanie miałaś na myśli? Bo u mnie te drzewka mogły by sobie w sumie prawie swobodnie rosnąc jak chcą ale te najniższe gałęzie musiałabym obcinać do jakiejś tam wysokości żeby widoczności nie ograniczały. To jak to jest z tym podcinaniem? W sumie poza drzewkami owocowymi i trzema krzakami porzeczek to tam nic więcej na czym by mi zależało nie ma. Resztę mogę zostawić własnemu losowi, jak przeżyją to fajnie jak nie to pousuwam, zasieję trawę i będzie spokój. Tylko czym tą trawę żeby chwastami za bardzo nie zarastała naturalnym traktować ?
No i jak znam życie nawet jak znajdę jakieś naturalne preparaty, na których producent będzie deklarował, że są nieszkodliwe dla zwierząt to w te zapewnienia na 100% ufać nie można :( więc chętnie się dowiem czy ktoś zna i poleca coś rzeczywiście bezpiecznego, jakieś proste receptury kompozycji własnych z naturalnych składników też chętnie poznam, jak uznam, że dam radę je przyrządzić to zastosuję :)Maciejka - 2014-04-25, 00:29 Do oprysków roślin można stosować pokrzywę.
Zalewa się rośliny wodą. Po krótkim czasie takiego leżakowania jest środek do opryskiwania a po dłuższym tzw. gnojówka pokrzywowa, która jest świetnym nawozem, ale dość intensywnym, więc trzeba uważać. Zapach odpowiada nazwie. Sprawdzę jeszcze ile dni powinna się pokrzywa moczyć do oprysków, bo już nie pamiętam.
[ Dodano: 2014-04-25, 01:39 ]
scarletmara napisał/a:
Tylko czym tą trawę żeby chwastami za bardzo nie zarastała naturalnym traktować ?
Z doświadczenia wiem, że aby mieć trawę bez chwastów trzeba je po prostu wydłubywać. Trawa powinna być gęsta, aby chwasty nie znalazły wolnej przestrzeni. Trzeba więc często robić dosiewki, jeśli gdzieś pojawią się łyse placki. Nie dopuszczać do pojawienia się mchu (miejsca gdzie sie wpycha mech dobrze jest posypać popiołem). Mechanicznie trzeba usuwać kępy mniszka, stokrotek, koniczyny itp. Przy dużym trawniku (powyżej 200 m2) takie "domowe" sposoby są już jednak mało przydatne. Pozostaje dbanie o trawnik - regularne strzyżenie, aby wzmocnć system korzeniowy, wałowanie, napowietrzanie i przede wszystkim wygrabianie martwych częśći roślin (ważne zwłaszcza po zimie).dagnes - 2014-04-25, 10:21 Do oprysków stosuje sie pokrzywę w postaci tzw. gnojówki fermentującej (4-5 dniowej), a do podlewania gotowej, 2-tygodniowej.
Tutaj jest ładnie zebrany materiał na temat gnojówek i wyciągów roślinnych, które stosuje się w ogrodzie do walki z chorobami i szkodnikami oraz do zasilania roślin. Sama stosuję prawie wszystkie z nich (nie jednocześnie oczywiście, tylko na zmianę). Są tam dokładne przepisy na te preparaty oraz zakres i sposób stosowania:
http://pl.wikibooks.org/w...y_ro%C5%9Blinne
Do wyrobu tych preparatów można używać suszonego ziela jak się komuś nie chce zbierać po łąkach i lasach .
Dodatkowo świetnym środkiem zwalczającym mszyce, przędziorki i inne szkodniki jest oprysk roztworem szarego mydła (koniecznie potasowego, nie sodowego!). Są w handlu gotowe preparaty, tzw. mydła ogrodnicze. Dodając do tego roztworu wywary z cebuli lub czosnku mamy dodatkowo ochronę przed chorobami grzybowymi.
Do trawnika stosuję naturalne nawozy firmy Neudorf, po których zastosowaniu zwierzaki mogą od razu wyjść na ogród (co sam producent zaleca, dając na opakowaniu stosowną informację oraz fotkę kota z psem i dziecka bawiącego się na trawniku z króliczkiem ). Nawozy te składają się wyłącznie z bezpiecznych, naturalnych substancji pochodzenia zwierzęcego i roślinnego.
Nawóz wiosenno-letni:
http://www.neudorff.de/pr...senduenger.html
Nawóz jesienny:
http://www.neudorff.de/pr...senduenger.html
Najbardziej uciążliwe chwasty z trawnika wydłubuję narzędziami ręcznymi, mniej uciążliwymi się nie przejmuję . Poza tym, jak pisała Maciejka, gęsty, często koszony i dobrze odżywiony trawnik sam eliminuje większość chwastów.
Firma Neudorf produkuje także wiele innych preparatów i odżywek opartych o naturalne substancje, których można używać w ogrodzie pełnym kotów . Scarletmaro, obejrzyj sobie ich produkty, może coś Ci jeszcze przypasuje, choć nie wiem jak z dostępnością w Polsce.
Co do cięcia drzew - często jest ono zwyczajnie niezbędne, gdyż dzisiejsze drzewka owocowe nie są zwykle jedną rośliną lecz składają się z podkładki oraz zaszczepionej na niej roślinie właściwej. Podkładka ma za zadanie sterować siłą wzrostu rośliny (zwykle skarlać ją), a w szkółkach dodatkowo rośliny tnie się w młodości by nie wykształciły pnia. Zabiegi te powodują, że roślina nie ma możliwości rosnąć naturalnie i wymaga dalszego cięcia by żyć (bez cięcia pokrój rośliny spowodowałby np. jej rozłamywanie czy nawet przewrócenie się - tu ważny jest też system korzeniowy). Podkładki decydują również o rozwoju systemu korzeniowego oraz podatności na niektóre choroby i o preferencjach co do gleby, dlatego trzeba przed zakupem rośliny rozeznać temat i kupować jedynie takie, które są szczepione zgdonie z naszymi wymaganiami (idealnie byłoby sadzić wyłącznie naturalne siewki lub wegetatywnie rozmnożone drzewa na własnych korzeniach; wówczas odpadłoby nam wiele problemów). Tak więc kwestia cięcia nie jest sprawą całkiem prostą. Mając już drzewo wymagające cięcia trzeba przede wszystkim zadbać o to, by wykonywać je zdezynfekowanym sekatorem, a po większym cięciu rany dobrze oczyścić i ewentualnie zabezpieczyć przed wnikaniem zarazków.
Ja również nie uniknęłam błędów przy zakupie i sadzeniu pierwszych drzew i krzewów owocowych, bo nie orientowałam się w temacie. Dlatego np. po 3 latach od posadzenia postanowiłam nie ratować na siłę jednej z moich jabłonek chorej na zgniliznę pierścieniową podstawy pnia, bo wiedzialam już, że drzewo jest słabe z powodu zaszczepienia go na najgorszej z możliwych podkładce, podatnej na tą chorobę, źle dobranej do odmiany jabłoni oraz z powodu zbyt niskiego cięcia w szkółce. Taka jabłoń, gdyby przeżyła, wymagałaby ode mnie ciągłych zabiegów, w tym chemicznych oprysków, którym jestem przeciwna. Na jej miejsce została zakupiona, już świadomie, jabłoń tej samej odmiany na innej podkładce i z wykształconym odpowiednim pniem. To są często trudne wybory, ale najważniejsze jest dla mnie to, by zachować wokół siebie możliwie największe bezpieczeństwo ekologiczne, w tym bezpieczeństwo dla kota. Dlatego sprzeciwiam się utrzymywaniu w ogrodzie roślin, które potrafią przeżyć jedynie dzięki zastosowaniu ciężkiej chemii.ciocia_mlotek - 2014-04-25, 11:22 Ja też nie stosuję chemii. Ale mój ogródek młody. Większość sobie radzi
Owoców jeszcze nie mam bo drzewka dopiero rosną. Jadę po hardkorze - nie kupiłam drzewek - wyhodowałam/hoduję. Ot tak sobie z pestek. Mam jabłonki i czereśnie. Popełniłam kilka błedów przy śliwach, brzoskwiniach i gruszach więc jeszcze nie mam. Ale to sie nadrobi scarletmara - 2014-04-25, 13:15 No tak tylko, że tego z czego te drzewka były sadzone to ja się już nie dowiem. Bardzo wątpię żeby poprzedni właściciel znał się na tym na tyle żeby wiedzieć co sadził, chyba że sadził z pestek albo to były samosiejki. O to mogę zapytać. Bo wiem, ze jedno drzewko leszczynę mam samosiejkę to może i te owocowe nie były ze szkółki brane ?
Dzięki za dotychczasowe informacje dziewczyny i chłopaki. Będę się powolutku szkolić w temacie... uff ledwo się uporałam z podstawami BARFa to teraz nowe utrapienie mi doszło. Ja się już chyba nie lubię uczyć nowych rzeczy, szkoła mnie wymęczyła pod tym względem i mam wstręt Tufitka - 2014-04-25, 18:42 ale teraz będziesz zgłębiać ogrodnictwo i sadownictwo tego w szkole nie uczyli. Ja bym zostawiła te wszystkie rośliny samym sobie, albo przeżyją albo posadzisz na ich miejscu coś bardziej odpornego scarletmara - 2014-04-25, 20:04 Też się ku temu zaczynam skłaniać żeby je zostawić samym sobie i zobaczyć co będzie. No ale nawozić glebę i tak czymś trzeba i jakieś tam podstawowe zabiegi pielęgnacyjne wykonywać.
O i jeszcze mi się jedno przypomniało. Są jakieś rośliny, kwiatki z takich popularnych w Polsce samo rosnących samo siejących się, które szkodzą kotom ? I czy kot ma na tyle instynktu samozachowawczego że takich nie zeżre czy muszę pilnować żeby nic trującego mi nie wyrosło bo kociszcze może zeżreć ?Ines - 2014-04-26, 00:28 Nie uśmiercaj ślimaczków, to takie poczciwe stworzenia spójrz na te wszystkie zalety pozostawienia ogrodu samemu sobie.... nade wszystko - prawie nic nie będziesz musiała robić