BARF dla psów chorych i szczególnej troski - Żywienie po niedrożności
Zofijówka - 2014-04-17, 16:17 Temat postu: Żywienie po niedrożności Tunderce utknęło coś w kiszkach. Było s****e i ostre rzyganie z krwią.
Nocny dyżur weterynaryjny, środki przeciwzapalne, przeciwbólowe, przeciwperystaltyczne, kroplówka podskórna i parafina dopyszczna, która po kwadransie wyszła tą samą drogą, co weszła. W domu kolejna próba z parafiną i nad ranem dolanie resztek.
Ból chyba minął, parafina natomiast wylewa się jej spod ogona wraz z niewyobrażalnym smrodem coś jak sianokiszonki.
Wyciągnęłam dla niej żwacze z zamrażarki, co z resztą potwierdził wet (z którym btw trochę sobie w środku nocy dogadywaliśmy nawzajem w kwestiach żywieniowych).
Czy ktoś może potwierdzić ten sposób żywienia w tej sytuacji?
Planuję Tunderkę przez jakieś 5 dni na samych żwaczach teraz pociągnąć. Od maleńkich porcji póki co, aż do normalnych za jakieś dwa dni.
diyala - 2014-04-17, 20:54
A potwierdzone jest poprzez rtg z kontrastem że niedrożność całkowicie usunięta? Myśmy mieli częściową niedrożność (tzn. nie ja a Kulfon, kawałek piłki utknął mu w dwunastnicy) i płyny bądź półpłynne żarcie przechodziło, qupa też się pojawiała, rzygaczka była tylko przy stałym pokarmie. U nas skończyło się na otwieraniu psa, tygodniowym niejedzeniu (tylko kroplówki) a potem zupkach z rozbełtanego z wodą mielonego mięsa z dodatkiem niewielkiej ilości kleiku ryżowego.
Zofijówka - 2014-04-17, 22:47
Mija doba od startu akcji. Dziś obserwujemy, co się dzieje. Wymioty przeszły (a rzygała nie treścią, tylko śluzem, plus trochę krwi), s**ć nie ma czym. Dałam dziś po południu i wieczorem po łyżce żarcia (bezkostnego). Suka czuje się lepiej, choć to coś na pewno dalej zalega, bo nie w*****a tego. Jest sens robić rtg? Bo ja bym ostrożnie wprowadziła jej niewielkie ilości pokarmu i obserwowała, czy wychodzi i ogólnie jak reaguje. Parafina chyba przestała się wylewać, ale dalej nieco brudzi (i smrodzi).
A tak na marginesie- jej córka (Mimbla) w wieku ok 5 miesięcy połknęła w zabawie pestkę od brzoskwini- taką wielgachną- wyrzygała ją dopiero po 19 dniach. Ale nie miała w międzyczasie żadnych sensacji.
Dieselka - 2014-04-18, 10:37
ja bym rtg na bank robiła.
Skoro nie wyszło to nie wiesz w zasadzie czy wyjdzie. A jak się coś "popsuje" w psie, to może być za późno i odratować nie zdążycie.
Dlatego wolałabym wiedzieć gdzie i jaki tego rozmiar jest.
No i uważaj z tą parafiną. Więcej jej już nie dawaj bo to nieziemsko zwierzaka wykańcza.
Żwacze to swoją drogą ale ja na bank bym rosołki gotowała + wprowadziła stopniowo jedzenie.
Ale serio, RTG w trybie pilnym
isabelle30 - 2014-04-18, 11:38
Potwierdzam - rtg w trybie pilnym.
Nasza Kasia niedawno opowiadała mi o znajomym sznaucerze który trafił na stół po tygodniu... nie było czego i kogo ratować... połknął malutką piłeczkę. Przez tydzień rzygał i robił cienkie kupska... po tygodniu stracił przytomność. Ostre zapalenie otrzewnej, podziurawione ściany jelit... zszedł na stole
Zofijówka - 2014-04-18, 19:06
Brak wymiotów, a dziś po południu uformowany stolec. Potem parcie, co by świadczyło, że kość jest już na końcu drogi.
Podaję malutkimi porcjami żwacze i mam nadzieję, że jutro felerna kość będzie już na zewnątrz.
Jestem w kontakcie z dwoma lekarzami- oboje karzą się wstrzymać. Jak utrzyma się parcie na pusto- mamy zrobić lewatywę.
zenia - 2014-04-21, 08:18
ja tam boję się niedrożności jak ognia
jezdziłam swego czasu po kilku wetach,każdy zbywał i kazał leczyć parafinkami i lewatywkami a kot jak zygał tak rzygał ...juz wymioty kalowe,smrod niemiłosierny
dopiero jak zaczęłam szaleć
to wzieli sie do roboty
RTG zabieg ,resekacja jelita
głodówka,nasłuchiwanie perystaltyki i pierwszej kupy
wprowadzanie stopniowe papek
a moja kocica miała wtedy dzieci,to był horror
Zofijówka - 2014-04-21, 22:16
Boże, Zenia, to dopiero musiał być horror!
U nas już spokój. Kupki normalne, apetyt normalny, zero bólu, zero wymiotów- suka gania na spacerkach a w domu żebrze o żarło.
Jak na złość wczoraj na moich oczach Pankrac połknął duży kawałek kości. Ale w nocy był mały bełcik ( z serii "w normie") i rano w samochodzie jakaś zakamuflowana powtórka i ta kostka leżała sobie na wycieraczce.
No nie powiem, mam teraz obawy karmić kośćmi, gdize zawsze uważałam, że jak psu się w nocy trochę cofnie to nic złego, teraz mam obawę.
zenia - 2014-04-22, 10:32
no tak,strach pozostaje
(ja każde wymioty u tej kocicy przeżywam jak chłop podorywkę
ona ma ogólnie tendencje do cofek fura kłaków
strasznie sie boję zatkania,ale czy podaje jej coś czy nie,to i tak sie "filcuje")
Zofijówka - 2014-04-25, 15:31
A w ogóle to mam podejrzenia, że to był jakiś wirus.
Jakieś 3 tyg temu nasza córcia (nie mieszkająca z nami na stałe, ale często się z nią widujemy i wymieniamy psy między domami) miała nocne s****e i wymioty podbarwione krwią. Jakieś 2 tyg po niej Tundra miała to, co wyżej opisałam. A wczoraj Pankrac najpierw rzucił dwa bełty (żółć bez krwi), i potem natychmiast miał okropne s****o.
Wszystkie psy były zdrowe w ciągu jednej doby. O ile u Tundry była obawa zakorkowania, bo jadła kości, o tyle Pankrac już nie, bo od tygodnia jadł wyłącznie mięso bez niczego. Objawy bardzo podobne u całej trójki i pojawiły się w dość krótkim czasie i całego stada.
Może zbieg okoliczności, ale może wcale nie...
NSO - 2014-04-25, 16:10
2 tygodnie temu mój pies miał dokładnie to samo (oczywiście nie przez kości, których nie dostaje). Weterynarz powiedział że coś wirusowego, bo mieli w ciągu kilku dni kilka podobnych przypadków.
Pies rano się obudził i zaczął wymiotować z przerwami (chyba z 5 razy wymiotował w ciągu 2 godzin) samą żółcią i pianą. Potem zamiast kału była brązowa woda, która ciekła jak z kranu. Po podaniu leków przeciwbiegunkowych i coś tam osłonowego na jelita, przeszło mu. Ja to powiązałam z tym że dzień wcześniej dostał surowe jajko i myślałam że to przez to, a może rzeczywiście wirusowe to jednak było...
|
|
|