BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kącik behawioralny - Jak pokonać upartego kota ?
Sandra - 2013-08-12, 20:19 Temat postu: Jak pokonać upartego kota ?Jakiś czas temu zadano mi pytanie
Skipper napisał/a:
...czy myślisz o założeniu wątku "jak pokonać upartego kota ?"
W miedzy czasie annie_30 rozpoczęła temat zachowań kocich na przykładzie Gracji.
Oto część z jej wypowiedzi, która może zapoczątkować ten watek;
Cytat:
Generalnie Gracja jest dość charakterną kotką, co potwierdziła pani weterynarz.
W zwyczaju ma do wszystkiego używać pazurków, także podczas zabawy trzeba uważać (szczególnie na twarz, bo mogła by być bokserem tak jej dobrze ciosy idą). Często przeszkadza jej moja stopa, jakimś dziwnym trafem zawsze się na nią nadzieje i koniecznie trzeba wtedy ugryźć, w końcu kotka została zaczepiona.
Taki trochę z niej mały tygrys, pewnie chwile na "wolności" miały na to wpływ. Dzikiego kota przypomina także jak chrupie skrzydełko z kurczaka, wtedy to zupełnie jakby antylopę upolowała.
Kochana jest bardzo, całe noce przesypia lub przynajmniej czuwa leżąc na mnie. Rano budzi mnie mruczeniem, czasami nie doczeka i o 5 łapą dziabie mnie (na szczęście bez pazurów) po nosie domagając się pieszczot.
dizzy52 - 2014-03-09, 23:02 Moj kot jak byl maly tak samo okropnie drapal podczas zabawy i mocno podgryzal. Dlonie mialam strasznie podrapane. Nie mozna kotu na to pozwalac, bo takie zachowania sie utrwalaja, wiec kiedy bawilam sie z Leo i on mnie mocno udrapal, czy ugryzl, natychmiast przerywalam zabawie mowiac: nie wolno! Oczywiscie wczesniej glosno syknelam, albo nieco krzyknelam, zeby wiedzial, ze sprawil mi bol. Zostawialam go samego z szeroko otwartymi ze zdziwienia slepiami. Szybko pojal, o co chodzi. Dzisiaj nawet pazura nie wysunie bawiac sie ze mna i tylko pyszczek przysuwa do mojej reki, straszac, ze ugryzie, albo ledwie mnie musnie zabkami. Maz pozwalal mu na drapanie i gryzienie i tak zostalo do dzis. Kiedy bawia sie moje "samce", to do krwi, ktora oczywiscie zaczyna sie lac z mojego meza, bo albo Leo go tak udrapie, albo go dziabnie. Po prostu kot wie, z kim i na ile sobie pozwolic.
Podobnie bylo odnosnie stop. Mamy taki fajny podnozek na nogi, na ktorym kladziemy dwie poduchy z kanapy, a potem wywalamy podczas ogladania tv swoje nozyska. Kot uwielbia od malenkiego tam siedziec. No i oczywiscie gramolil sie zawsze na te poduchy miedzy nasze nogi. Kiedy tylko ktoras stopa zaledwie sie ruszyla, natychmiast musial juz na niej siedziec i zaczynal gryzc. W takiej sytuacji ja bezczelnie zrzucalam kota na podloge, mowiac: nie wolno! Maz sie bardzo cieszyl, ze tak ladnie kotel bawi sie jego nozkami i w pewnym momencie kot stal sie obojetny na moje lezace stopy na poduchach. Nawet sam sie do nich przytulal, lub na nich ukladal i zaczal nie pozwalac klasc tam stop mojemu mezowi. Kiedy tylko zobaczyl na swoich poduchach stopy mojego meza, natychmiast wskakiwal na nie okrakiem i zaczynal gryzc. W koncu moj maz poszedl po rozum do glowy i zaczal postepowac, tak jak ja. Dzisiaj oboje mozemy swobodnie wykladac tam swoje kopyta, tylko kotu nieco ciasno, bo juz jest duzy, ale nog nie rusza.
Leo do dzisiaj ma zwyczaj wybiegania z ukrycia i dwiema lapkami lapac nasze nogi od tylu na wysokosci lydek. Jak byl maly, bylo to bolesne, bo wbijal pazurki i potrafil jeszcze podgryzc. Zawsze byl za to karcony. Dzisiaj zostalo tylko lapanie bez wysunietych pazurkow. Czasami jest to tak zaskakujace, ze malo sie nie przewrocimy, no ale z tego juz nikt nie robi afery, bo w koncu kot nie robi tego zlosliwie i nikt na tym nie cierpi.
Tobie Ann tez radze tez takie zachowania u kotki czym predzej wyeliminowac, bo im bedzie starsza, trudniej bedzie jej to wybilc z lebka, a sama na to nie wpadnie, ze drapanie sprawia Ci bol. Nasze koty traktuja nas chyba jak takie dziwne wynaturzone kociska bez siersci i bawia sie z nami w taki sposob, jakby to robily z innymi kotkami, a wiec drapanie, podgryzanie, tylko, ze kociakow to nie boli, a nas tak.
Koty to madrale i Ty tez szybko oduczysz swoja kicie drapania. Trzeba tylko stanowczosci. Powodzenia :)annie_30 - 2014-03-11, 22:44 Właśnie cały czas zastanawiałam się jak oduczyć Grację wystawiania pazurów.
Znajoma uczyła swoją Maję, że pazurków się nie wyciąga, biorąc kocią łapę i przesuwając sobie po twarzy. Faktycznie Majka nawet jak jest zła i chce pogonić człowieka to tylko dziabnie łapą albo odepchnie kopytkami, ale bez pazurów.
Z Gracją nie mogę stosować metody na "mizianie człowieka po twarzy" bo to na pewno skończy się bliznami, ten kot po prostu od razu wyciąga pazury.
Kiedyś strasznie mnie atakowała pazurami, to ją parę razy pogoniłam i już się nie powtórzyło. Teraz raczej wyciąga pazury, ale tak nimi nie szarpie ( czy jak to określić, nie bywam już tak podrapana).
A ze stopami to jest tak, że ona jak chce się bawić, to wtedy tak zaczepia ( jak już nic innego nie znajdzie). Kiedyś polowała też na stopy pod kołdrą ( ale tylko chwilę po położeniu się do łóżka) i już jej przeszło.
Najgorzej, że gryzie mnie w nogi np. jak rano robię makijaż przed wyjściem, a zabranie stopy nie pomaga, bo wtedy to dopiero jest zabawa. Jak nie jedna stopa to druga, w końcu któraś zawsze jest na podłodze .
Co prawda mam w planach zabieranie Gracji na działkę ( niech odwiedzi stare śmieci), ale mimo wszystko chętnie nauczyłabym ją niewyciągania pazurów podczas zabawy. Dizzy52 może masz jeszcze jakieś wskazówki, jak reagować w wyżej opisanych sytuacjach?dizzy52 - 2014-03-13, 02:37 Hmmm... Annie, Twoja kicia jest już duża i złe nawyki jej się utrwaliły, ale myślę, że nie jest za późno, by z niej to wykorzenić :) Po prostu, kiedy zacznie drapać podczas zabawy, natychmiast tę zabawę przerwij, mówiac stanowczo "nie wolno", "nie drap", "nie gryź" i daj jej znać, że to sprawia Ci ból. Jęknij sobie, czy co tam chcesz. Kot musi to wiedzieć :) Po czym wyjdź z tego pomieszczenia, gdzie jest Gracja. Niech chwilkę zostanie sama. Na pewno nie będzie to łatwe, bo kicia nie jest przyzwyczajona do czegoś takiego. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
A co do stop, to po prostu gdy zacznię Cię podgryzać, klaskaj w dłonie możliwie blisko kici mówiac zwykłe "apsik", gdy kot broi i koniecznie "nie wolno", "to boli". Jeżeli to nie poskutkuje, to przygotuj sobie butelkę ze zwykła woda, taka z rozpylaczem i kiedy Gracja znowu uweźmie się na Twoje nogi, po prostu psiknij na nia ta woda kilkakrotnie i zawsze mow dobitnie "nie wolno". Mam nadzieję, że to pomoże, tylko właśnie z racji wieku kotki i faktu, że do tej pory tolerowałaś takie jej zachowanie, obie potrzebujecie czasu i cierpliwości, by to zmienić. Koty sa madrzejsze niż ładniejsze i np. mój bardzo dobrze wie, co oznacza "nie wolno", chociaż często to zupełnie ignoruje.
Nie słyszałam metody o mizianiu kocia łapka po twarzy. Wczoraj ja wypróbowałam. Mogłam się tak miziać, dopóki kotu to się nie znudziło, a Leo nie wycignał pazurków :)
Często natomiast miziam go twarza po łebku, po boczkach, gdzie popadnie. Robię mu tak od małego. Oczywiście wtedy, kiedy już się wygania i wybaraszkuje i już ma ochotę poodpoczywać i pospać. Wtedy zazwyczaj układa się na swoich poduchach, a ja go tak miziam. Od razu zaczyna mruczeć i kiedy ma już dość, odpycha moja twarz któras z łapek. Oczywiście nie wysuwa przy tym pazurków. Albo takie mizianie przechodzi w ssanie moich palców, czego Leo domaga się kilka razy dziennie, choc już jest dużym kotem.
Kiedyś, gdy się z nim bawiłam (uwielbia, kiedy go ganiam), a on przysiadł na podłodze, ja się nad nim pochyliłam i coś do niego mówiłam. Nagle kot skoczył i pacnał mnie obiema łapkami po obu stronach twarzy i uciekł. Gdyby wysunał wtedy pazurki, oj nie wiem, co bym miała na twarzy... Na szczęście były to tylko łapki.
Nie dalej, jak kilka dni temu, podczas zabawy strasznie się rozjuszył, tzn. przestał kontrolować swoja dzika nature. Leo jest bengalem F1 i ta półdzikość zawsze będzie się w nim odzywać. I tak nadziwić się nie mogę, że tak bardzo okazuje łagodność i przywiazanie do człowieka (a zwłaszcza do mnie ). Podczas zabawy zaczał kłaść uszy po sobie i rozczapierzać łapki, ale pazurów jeszcze nie wyciagał. Zaczał próbować delikatnie podgryzać moja rękę, przykładajac do niej zabki. Nadal się z nim bawiłam, ale zaczęlam spokojnie do niego mówić; "nie wolno, nie drap, nie gryź". To go powstrzymywało. Kto wie, czy gdybym nie reagowała w ten sposób, kot w końcu mocniej zanurzyłby swoje kiełki w mojej ręce, ale nie mam ochoty tego testować :) U mojego kota takie położone uszy i niesamowicie zwężone źrenice nie wróża nic dobrego. Zwłaszcza, gdy on perfidnie patrzy mi w oczy. To znak, że kot po prostu musi się wyżyć. Podczas zabawy z innymi kociakami nie byłoby z tym problem, ale kiedy pozostaje człowiek, któremu ból sprawiaja ostre zabki i pazurki, to już jest problem. W takich sytuacjach, by uniknać, by kot wyżył się na mnie, zawsze odwracam jego uwagę i rzucam mu jakaś jego pluszowa zabawkę. On natychmiast rzuca się na nia i bez hamowania swoich dzikich kocich impulsów, zaczyna ja drapać, gryźć, kopać itd. Takie sytuacje w zabawie ze mna należa do rzadkości, ale się zdarzaja i muszę wiedzieć, jak na to zareagować. Ty też musisz nauczyć się odczytywać sygnały swojej kotki, bo w każdym kocie drzemie mały dzikus :)
A teraz dla poprawienia humoru opiszę Ci pewna sytuację, gdy Leo miał może z pół roku. Otóż kociak chodził sobie po oparciu kanapy, a mój maż, jak zwykle, siedział rozwalony na kanapie, cały pograżony w swoim iphoniku i o bożym świecie nie wiedziac. Ja akurat byłam w pewnej odległości od moich "samców", odwrócona do nich przodem i wszystko mogłam świetnie obserwować, tym bardziej, że za kanapa mamy półkę z wielkim lustrem, a na tej półce stoja różne pierdoły, a kotek lubił sobie tam wskakiwać i coś stamtad zrzucić. Zawsze go stamtad goniłam, co robię do dzisiaj :) Kot po prostu musi znać swoje miejsce, choc nie jest to łatwe. A gdy Leo zaczynał przechadzki po oparciu kanapy, po niedługim czasie znajdował się na półce przy lustrze. Więc już byłam w gotowości, by kota pogonić, kiedy zacznie coś zrzucać, ale na razie obserwowałam jego zachowanie z daleka. Aż tu nagle mój kocina usiadł sobie dokładnie za głowa mojego męża. Nie zastanawiał się długo. Nieco się uniósł na tylnych łapkach, a przednimi po obu stronach zdzielił mojego męża dokładnie trafiajac go w obydwa ucha. Pacnał go mocno i od razu zwiał. Nie wiedziałam, z czego śmiać się bardziej: z zachowania kota, czy z miny mojego męża nagle wyrwanego z jakiegoś "netowego" świata.
Wiele takich zachowań mogłabym przytaczać, ale zajęłoby to zyt dużo czasu i nie wiem, czy ktoś miałby czas i ochotę to wszystko czytać
W każdym badź razie Tobie również życzę wspaniałych relacji z Twoja kotka.Trzeba włożyć w to nieco pracy, ale na pewno wszystko się ułoży. Pozdrawiam :)annie_30 - 2014-03-13, 16:43 "Nie wolno" to Gracja doskonale rozumie, szczególnie że nie pozwalamy jej wskakiwać na stół i na blat kuchenny i wtedy używamy tej komendy.
Faktycznie często (szczególnie na początku) jak kot zaczynał mnie rano podgryzać po nogach to rzucałam mu zakrętkę ( ulubiona zabawka) i miałam jakieś 5 min spokoju. Boję się tylko, żeby to nie zostało źle zrozumiane przez kotkę, czyli: ugryzę ją w nogę to dostanę zakrętkę. W sumie przy jednoczesnym użyciu komendy nie wolno powinna skumać o co chodzi.
A z wyciąganiem pazurków jest większy problem, bo moja małpa gotowa pomyśleć że nie chce się z nią bawić, a nie że nie wolno pazurami łapać. Od początku jej krzyczałam ze boli i nie wolno, ale pazurki nadal wyciągnięte podczas zabawy są.
Na szczęście robi to wszystko z coraz większym wyczuciem, może powoli załapie o co chodzi.
Za to problem znowu mam odnośnie nakładki na wc. Siku pięknie robi gdzie trzeba, za to znów ją przyłapałam jak qupe chciała zrobić w łazience. Kuweta, nawet ta normalna, od początku stała w toalecie, więc nie wiem skąd jej się ta łazienka wzięła, zwłaszcza że i tu i w toalecie są kafelki.Sojuz - 2014-03-13, 19:00
annie_30 napisał/a:
szczególnie że nie pozwalamy jej wskakiwać na stół i na blat kuchenny i wtedy używamy tej komendy.
To za mało. W kwestii wskakiwania na blaty kota nie da się nauczyć, że nie wolno. No, chyba że utniemy tylne nóżki
Trzeba wybrać jedną z poniższych metod lub wszystkie na raz, ale i tak nie ma gwarancji że zadziała :
- koty nie lubią lepkich i mokrych (z wyjątkami) powierzchni, więc blat można natłuścić, namoczyć lub nakleić taśmą dwustronną z folią aluminiową na całej powierzchni blatu: folia+taśma, folia, papier samoprzylepny
- wstawić w jednym, dwóch rzędach puste aluminiowe puszki ok. 10cm od krawędzi blatu na całej jego szerokości - kot wskakując przetrąci puszki i się wystraszy
- użyć specjalnego urządzenia (np. SSScat), które po wykryciu ruchu uwalnia niewielką zawartość puszki, naśladując syczenie: EFEKTSnedronningen - 2014-03-13, 19:10
Sojuz napisał/a:
To za mało. W kwestii wskakiwania na blaty kota nie da się nauczyć, że nie wolno. No, chyba że utniemy tylne nóżki
Da się. Musimy wykorzystać do tego odpowiednio silny motywator. W przypadku niektórych owym motywatorem jest... pies.
Za każdym razem jak w nieodpowiednim miejscu kot ostrzy sobie pazury, wskakuje nam na meble, na którym go sobie nie życzymy czy robi co mu tam się umyśli a nam się nie podoba wołamy psa aby mu w tym przeszkodził. Psa najpierw uczymy komendy i odpowiedniej reakcji na nią czyli: dziubuś, kotek jest niedobry. Na ową komendę pies idzie do kota i zaczyna go zaczepiać. Po pewnym czasie mamy dwie pieczenie na jednym ogniu:
- kot na samo słowo dziubuś rezygnuje ze "złego" zachowania
- pies zaczepia kota tylko po usłyszeniu owej komendy.
I tak całymi dniami nic nie robimy tylko mówimy "dziubuś".gpolomska - 2014-03-13, 19:19 Bez psa też się da. Magnolci - uparte zwierzę do kwadratu - wystarczy, że na nią specyficznie spojrzę jak wejdzie, gdzie nie powinna - od razu schodzi i nie włazi w dane miejsce (chyba, że jest pewna, że śpię ). Jeśli tych zakazów nie jest strasznie dużo, to da się - jeśli jest dużo, to pytanie, czy kto był dobrym wyborem annie_30 - 2014-03-13, 20:49 Akurat wskakiwanie na blat nie jest moim problemem. Wiem doskonale, że Gracja to robi jak mnie w domu nie ma albo gdy myśli, że jej nie widzę ( jak wieczorem oglądam telewizje w łóżku, a światła już wszędzie są zgaszone). Tyle tylko, że jak jej powiem że nie wolno to zeskakuje i nie robi zdziwionej miny. I o to właściwie chodziło: żeby sierść się nie pałętała podczas przygotowywania posiłków i żeby kłaków nie trzeba było wyciągać z talerzy.
Ale co poradzić na te wyciągnięte pazurki?- to jest właściwe pytanie. Bo z tego co czytałam to prawidłowo starałam się jej tego oduczyć, jednak jak wiadomo to ciągle za mało . Może dlatego kocię tak uparcie wszystko robi pazurkami, bo zdziczało trochę na działce. Jedno muszę przyznać: nie mam problemów z drapaniem mebli itp.
P.S: Jak tylko zobaczyłam ten temat, od razu wiedziałam, że znajdę tu coś dla siebie i nie myliłam się: Gracja-Rozrabiacja jako winowajczyni założenia nowego tematu dizzy52 - 2014-03-14, 00:03 Mój Leo też uwielbia wylegiwać się na stole, robić sobie po nim spacery, skakać spod drzwi wejściowych przez całe schody ladujac właśnie na tymże stole. Bardzo ładnie reaguje na komendę "nie wolno" i zeskakuje stamtad pod warunkiem, że nie chce być miziany. Jak chce pieszczot, bezczelnie rozłoży się na stole i nic nie pomaga. Wtedy biorę go na ręce, na co drań tylko czeka i zaczynam go głaskać.
Czasami do zejścia ze stołu wystarczy mu moja wyciagnięta ręka z palcem wskazujacym na podłogę.
Wiem, że jak jest sam (a sam przebywa prawie każdego dnia 11 godzin), rozrabia na tym stole niesamowicie, bo czasami, kiedy wracam do domu, to obrus calutki leży na podłodze, więc staram się, by przynajmniej przy mnie tam nie "urzędował". Ale skoro nie ma zgrania, czyli ja kota gonię ze stołu, a mojemu mężowi Leo może nawet wejść prawie do talerza w trakcie obiadu i jemu to nie przeszkadza i kota nigdy nie skarci za łażenie po tym stole, no chyba, że na moje gderanie, ale wtedy to jego "Leo, zejdź ze stołu" jest wypowiadane w taki sposób, jakby prosił małe dziecko o chwilowe oddanie zabawki i nic dziwnego, że kot robi, co chce, bo jedno pozwala, a drugie nie, a kot - jak to kot, cwaniutki i tyle.
Wiadomo, że nie chciałabym, aby tam właził, ale psa z tego powodu sobie nie kupię, a oblepiać, czy smarować stół czymś lepkim, to już by mi ręce opadły, bo chyba w końcu sama bym się tym czymś ukleiła, Wystarczy mi, że nadal mam olej w wannie Sandra - 2014-03-14, 09:48 Jestem przekonana, że wszystkie metody Sojuza mają szansę się sprawdzić.
Musiałabym spróbować
Najskuteczniejsza jest ta, z tym pozbawieniem nóżek
Najbardziej podoba mi się ta z psem na stole Wyobraźnia pracuje...
To tak trochę jak by "Zamienił stryjek siekierkę na kijek :)"
Ale mógłby sie fajny pies trafić, który nawiązałby przyjaźnie z kotami i miałabym wówczas całe stado na stole z psem obronnym, który nie daj Boże mnie by do korytka nie dopuszczał Komanka - 2014-03-14, 12:28
Cytat:
- wstawić w jednym, dwóch rzędach puste aluminiowe puszki ok. 10cm od krawędzi blatu na całej jego szerokości - kot wskakując przetrąci puszki i się wystraszy
Jako że napoje w puszkach alu nie są zbyt zdrowe i szkoda się truć w imię nauki kota moresu , w celach treningowych można użyć 1,5-litrowych pustych butelek plastikowych. Wywracając się, robią dużo hałasu i zniechęcają kota, a co ważne - ludzie nie kojarzą się kotu z tym stresem. Skutecznie przetestowane w czasach kocięctwa u nas
Ale kot nie byłby kotem, gdyby co jakiś czas nie sprawdzał, czy reguły są wciąż te same U nas wtedy starczy "psyknięcie" albo przezwisko kota zarezerwowane na przeskrobanie czegoś odpowiednio intonowane i energiczne wskazanie ręką podłogi.zenia - 2014-03-14, 15:58 ...a jakis sposób by moja chinolka nie otwierała szafki pod zlewem,w celu spladrowania kosza ze śmieciami i wywleczenia stamtąd czego sie nie da
walcze z wariatką
juz sił nie mam
na moje wrzaski akustyczne "przestraszanki" nie reaguje ,jakby głucha była
klaskanie odpada,spryskiwarka chyba tez,bo na nią takie strachy na lachy nie działaja
zaczęłam zawiazywać uchwyty szafki,ale znowu wyrzucenie kazdego śmiecia to odwiazywanie ,zawiazywanie
męczące Sojuz - 2014-03-14, 16:29 zenia, przeczytaj proszę TO odnośnie cytowania postów.
Poszukaj zabezpieczeń na dzieci do szafek, idealnie spełniają swoje zadanie także w stosunku do zwierząt Nie bierz tych na rzep i samoprzylepnych, bo ich mocowanie nie jest trwałe.
Jeżeli takie zamki będą zbyt drogie, możesz prowizorycznie najprościej i najszybciej użyć wkrętu hakowego. Wkręcasz w BLAT kuchenny tak, aby haczyk po przekręceniu o 90 stopni blokował drzwiczki/szufladę.
Jeżeli szukasz bardziej eleganckiego rozwiązania, poszukaj zatrzasków, o takich:
... i zamocuj od środka.Skipper - 2014-03-14, 19:12 Tak z autopsji to uparty kot jest nie do pokonania. U mnie na szczęście nie włamują się do szuflad ani szafek. Ale np. notorycznie wskakują na blat kuchenny, stół, obgryzają uchwyty do szafek w kuchni (relingi) itp.
Próby rozkładania skórek pomarańczy, stawiania puszek i butelek PET, jak również obklejania powierzchni taśmą dwustronnie klejącą spełzły na niczym (nota bene po tej taśmie klejącej to ciężko potem meble domyć). Obkleiłam kiedyś tą taśmą tekturę i położyłam na lodówce - koty błyskawicznie nauczyły się chodzić po 5-centymetrowych nieobklejonych taśmą odcinkach (niestety taśma jest dość droga).
Aby ominąć skórki pomarańczy to przelatywały biegiem przez "zaminowane" pole, żeby zapachu nie poczuć.
Jak spadła butelka PET z blatu to jeden z drugim ze strachu o mało o ścianę się nie rozbił, ale za 10 sekund były z powrotem i węszyły co to było. A za kolejne 10 sekund były z powrotem na blacie
I co z takimi zrobić ???
Jedyna rzecz, która budzi respekt, to rozpylacz do kwiatków w moim ręku, ale to chyba działanie niezbyt wychowawcze.