To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne Życie - Stado z Głogowa ujawnia się

aneta - 2011-09-23, 07:10
Temat postu: Stado z Głogowa ujawnia się
Pewnie nie tylko ja kocham... psy :-P

Od małego zawsze miałam psy. Całe moje dzieciństwo minęło na sprowadzaniu psów do domu. Psy były różne, ale zawsze długowłose - warunek postawiony przez moją mamę. Zawsze przekonywałam rodziców, że właśnie ten pies jest stworzony dla nas. A jak wszystko zawodziło to wyciągałam argument: ale przecież on jest długowłosy ;-) Tym sposobem mieszkały u mnie znajdy: Puszek, Lakcy, Jerruch, Dżeki, Maja, i obecnie Guciu i Tofi.

W momencie, kiedy w moim mieście zebrało się towarzystwo pozytywnie zakręconych nie mogło mnie zabraknąć - oczywista oczywistość. Jestem współzałożycielką Głogowskiego Stowarzyszenia Pomocy Zwierzętom AMICUS.

I właśnie wtedy moje życie wywróciło się do góry nogami.

Pierwszym potrzebującym, który znalazł u mnie dom jest ;-p sunia Nuka, porzucona jak wiele innych w wiosce bo już się znudziła...Niby zwyczajny przypadek – każdy z nas się nie raz z czymś takim spotkał. Ale Nuka to szczególna psica - jej były ... popryskał Nuce oczy farbą, żeby nie potrafiła wrócić. Niestety leczenie nie przyniosło rezultatów - uszkodzenia były zbyt duże. Teraz Nuka radzi sobie używając uszu i nosa - bo oczu nie ma.

W między czasie okazało się, że pomocy potrzebują koty. Mnóstwo kotów. O ile psy jakoś ludzie zauważają i pomagają im, to kotami rzadko kto się przejmuje :-/

Jest problem i trzeba się nim zająć! Ale jak? i niby ja mam się kotami zajmować? Przecież ja jestem rasową psiarą i mam alergię! Nie, nie mogę...

Przebywając w mieszkaniu gdzie był kot wystarczał mi kwadrans aby wołać pogotowie. Nos zasmarkany i czerwony jak u amatora nalewek, oczy angory a gardło spuchnięte.

Ale ktoś musi zająć się kotami... Całe szczęście, że mam kilku znajomych z kotami - stałam się w ich domach bywalcem. Z czasem mój organizm zaczął sobie coraz lepiej radzić z obecnością kotów. Ostry stan alergii przeszedł w stan uśpienia.

Właśnie w tym momencie zaczęła się moja przygoda z kotami. Praca w naszym malutkim przytulisku dla kotów pokazała mi ile naprawdę kotów potrzebuje pomocy.

Postanowiłam zostać domem tymczasowym dla maluchów. A moją siostrzenicę Ewelinę, mieszkającą na stałe w Koeln ubrałam w poszukiwanie domów dla kociąt. Nasze kociaki zasiedliły Koeln, Dortmund. Dueseldorf, Hagen i wiele innych miejscowości na zachodzie Niemiec.

Wtedy też po raz pierwszy usłyszałam o BARFie dla kotów. Ewelina zagorzała kociara opowiadała mi o nim przy każdej mojej wizycie u niej. Można rzec - ziarnko zostało rzucone. Psy od dawna zajadały się surowizną, ale nie wiedziałam, ze to BARF hihihi.

Pewnego razu w moje ręce trafiła malutka kotka. Masakrycznie schorowana o posturze mikruska. W naszym domu została wyleczona i odchuchana. Ale jak tu oddać taką bidę w obce ręce? Przecież nikt się nią nie zajmie tak jak my. I stało się to, co się dzieje w każdym domu tymczasowym - zapadła decyzja: Kulka zostaje u nas. Kulkę dostałam w prezencie na urodziny w 2007 r. Przeszkolona już wszerz i wzdłuż przez Ewelinę z tymczasków wybrałam towarzysza dla Kulki. Został nim Kajtek. Dwa pierwsze naprawdę moje koty.

Stan ten miał być docelowy: 3 psy i 2 koty…

Psy były karmione swoją karmą i surowizną a koty karmione były puszkami z wyższej półki i suchą karmą Orijen.

Dom tymczasowy u mnie nadal działał, dalej zasiedlałam naszymi kotami Niemcy a Ewelina coraz mądrzejsza w Barfie częściej o nim mówiła. Swoją wiedzę zdobywała na niemieckim forum – ciekawe czy nie od Dagnes? Tego jeszcze nie rozgryzłam – ale się dowiem ;-p

Czas płynął, moje psy i koty żyły sobie w domu zgodnie od czasu do czasu mając towarzystwo małych kociaków.

Do czasu…

W listopadzie 2008 koleżance pod sklep w nocy podrzucili w pudełku po dziecięcych butach małego kotka. Pudełko było związane gumką – kotek w środku nie mógł się wcale ruszać. Początkowo Pantofelek trafił do naszego przytuliska. Jednak jego stan się pogarszał i trafił do mojego domu. Mały tak się rozchorował, że jeździł na zastrzyki 2 x dziennie. Rano rodzice a popołudniu ja woziłam Pantofelka do lecznicy. W domu, żeby było mu ciepło tato nosił go w swetrze. Kiedy już doszedł do siebie i można go było oddać do adopcji, w domu znowu się zaczęło. A komu go damy? A ten ktoś będzie o niego dbał tak jak my? Przecież TYLKO MY wiemy jak się nim opiekować! Kocur dostał więc rasowe imię Pysiu i został z nami.

No to teraz jest po równo: 3 psy i 3 koty. Ba – nawet płciowo ułożyło się identycznie, po dwóch chłopaków na jedną dziewuchę ;-) Stan idealny.

Nadal karmimy puszkami i Orijenem, ale BARF skutecznie się dobija do moich drzwi.

Dyziu – historia porwania.
Na święta do domu zjechała siostra. Siostra często kursuje między naszym a swoim domem. Pewnego razu wyszła od nas i po pół godzinie wróciła… z kotem w torbie. Cyt.”ja go chciałam tylko pogłaskać, a on wskoczył mi do torby. To co miałam z nim zrobić? Przyniosła go wam.” Ok. Kota oglądnęłam – wykastrowany, nakarmiłam – niezbyt głodny, na oko zadbany 8 kilowy kocur. Ochrzaniłam siostrę, że ukradła komuś wychodzącego kota i nakazałam odnieść w miejsce, z którego go zwinęła. Odniosła. I co z tego – Dyziowi powrót do nas zajął 1,5 dnia. Znalazłam go pod naszą klatką za 2 dni rano jak wychodziłam z psami na spacer. Skoro sam do nas wrócił…

W tym momencie BARF powoli z pomysłu zaczynał przeradzać się w konieczność. Chociaż jeszcze psy i koty wcinały puszki.

W międzyczasie w przytulisku pojawiła się Nitka, kotka która okociła się pod barem w pizzerii. Nieziemski z niej miziak, więc i jej dzieci powinny być takie – prawda? Nie prawda! Z 6 kociąt 5 miało charakter mamy, natomiast 1 kociak odziedziczył charakter po tygrysie. Mała Agrafka już w wieku 2 tygodniu pokazała mi co myśli o przytulaniu. Jeszcze dobrze nie słyszała i widziała ale z liścia mi pacnęła. Czas mijał, Agrafka rosła a jej szanse na adopcję malały. Nikt nie miał ochoty posiadać w domu kota, który nie cierpi ludzkiego dotyku. W domu nastąpiła mała narada i uzgodniono, że Agrafka trafi do nas na tymczas. Może jak będzie stale przebywać z ludźmi to się oswoi? To założenie okazało się akurat całkowicie nietrafione. Agrafka szybko nawiązała kontakt z Pysiem, potem z Kulką i Kajtkiem, ba – nawet z Tofim. Ale z ludźmi NIE! To komu ją oddamy? Kto będzie chciał dziką do domu? Na pewno wypuszczą ją gdzieś na wieś! Nie, nie oddamy jej. Przecież TYLKO MY … itd., itp.

I w tym momencie BARF zawitał do mojego domu. Na początek taki trochę sztuczny – mięso + gotowe suplementy w proszku. Teraz wszystko, co ma 4 łapy je MIĘCHO.

Koty sobie rosły wśród moich psów, zdobywały powoli nowe tereny w domu. Odkryły łazienkę, Pysiu poszedł nawet dalej – zwiedził rury. Balkon powoli zamieniał się w taras dla kotów. W tej idylli minęła nam zima.

Na wiosnę moja mama w końcu się odkryła – stwierdziła, że tak naprawdę to ona woli koty. A psy w domu były ze względu na mnie. Kochana mama. I zdradziła, że zawsze chciała mieć Glueck Katze. Skoro chciała – to dostała. Tak trafiła do nas trzykolorka Milka. Milka jest oczkiem w głowie mojej mamy. Cackamy się z nią jak z jajkiem a ona z wdzięczności do nas gryzie nas i inne koty (wredna małpa).

Przy tylu dzieciach wyjścia się nie ma – BARF jest jedynym sposobem wyżywienia stada kotów i psów. Oczywiście całkowicie naturalny BARF. Tu już zaczęły się zakupy suplementów naturalnych. Zdobywanych najpierw z wielkim bólem, bo w naszym kraju nie było dostępu do nich. Pierwsze paczki z tauryną, cytrynianem, drożdżami jechały do mnie z Niemiec. Ewelina, mój zaopatrzeniowiec, kupowała wszystko co było mi potrzebne i w okresie wzmożonych rodzinnych odwiedzin (znaczy świąt i wakacji) przywoziła mi to i owo. I całe szczęście, że już jesteśmy w Unii, bo nie wiem jakby przewiozła mi taurynę lub cytrynian ;-p

Stan posiadania wynosił 3 psy i 6 kotów.. Tak, teraz każdy ma swojego zwierza, psy i koty zostały obdzielone między nas i jest super.

I to już miał być koniec z koceniem naszego domu… Jednak życie jest strasznie przewrotne ;-p Skoro mama miała swojego kota, to dlaczego tatuś nie może mieć? Miejsca jest jeszcze trochę.

Wiosną tego roku do mojego domu trafił 4 tygodniowy czarnuszek. Biedak wpadł pod samochód i musiał mieć amputowaną przednią łapkę. Mój tato na jego widok stwierdził cyt.” a kto będzie chciał takiego kalekę – lepiej go uśpić” No to mu odszczeknęłam – że właśnie ON go będzie chciał. Teraz Kangurek jest jego ulubieńcem. Mały karmiony od A do Z BARFem, wcześnie kastrowany jest przykładem dla niedowiarków. Rośnie nam całkiem piękna czarna pantera. Kangurek to najpiękniejszy czarny kocurro na świecie.

Teraz mieszanki dla kotów robię średnio co 2 tygodnie używając ok. 8 kg mięsa. Aż miło było patrzeć jak 7 kotów wcina ze smakiem ;-D

Od dwóch miesięcy mam w domu 3 psy i… 8 kotów.

Nowy nabytek miał zostać u nas tylko na chwilę – słowo honoru! Mały kocurek trafił do naszego schroniska z piwnicy. Miał ok. 4 m-ce. Zawsze leżało na nim stado mniejszych kociąt. Nie od razu zauważyliśmy, że mały nic nie je. Nie ruszał suchej karmy, nie zjadał mokrej karmy. Ssał tylko kotkę, która miała kocięta. W końcu i kotka się go odrzuciła, a mały chudł w oczach. W końcu zamienił się w kości obciągnięte sierścią. I w końcu został zauważony przez ludzi. Nie było co czekać – przyjechał do mojego domu. Pierwsze podejście do miski było bardzo ostrożne, ale im dłużej ciamkał tym bardziej mu smakowało. Mały Żbik tak zasmakował w BARFie, że zjadał swoje w ekspresowym tempie a potem wyjadał innym z misek. Wkurzał tym strasznie Kulkę, która do tej pory pracowała na etacie odkurzacza. Przy takim żarłocznym podejściu do miski Żbik doszedł do siebie momentalnie. Nadszedł też dzień kontroli u weterynarza.. Do schroniska miał pojechać z naszymi wetami właśnie po kontroli. Rodzice spakowali małego do kontenerka, zawieźli do lecznicy, okazali grubasa do oględzin, wypytali czy na pewno może wrócić już do schroniska i… spakowali go do kontenerka i przywieźli do domu. Oni nie oddadzą Żbika, bo nie wiadomo czy sobie poradzi, a poza tym kto tak o niego zadba … itd. Itp. :mrgreen:

Na chwilę obecną mam więc 3 psy i 8 kotów i naprawdę myślę, że to już koniec przyjęć…
A BARF uratował mi życie i mój portfel ;-)

dagnes - 2011-09-23, 07:39

Zasiadłam dziś z poranną kawką do lektury nowych wpisów na Forum, a tu... taka perełka! :-D

Aneto, twoja historia mnie urzekła i spowodowała przypływ dobrego humoru na cały dzień.
Właśnie się zastanawiam, czy nie przenieść jej do działu "BARFne życie czworołapnych i ich Dużych".... Tam pasowałaby jak ulał :mrgreen: .

Cytat:
Ewelina coraz mądrzejsza w Barfie częściej o nim mówiła. Swoją wiedzę zdobywała na niemieckim forum – ciekawe czy nie od Dagnes? Tego jeszcze nie rozgryzłam – ale się dowiem ;-p

Hehe, istnieje duże prawdopodobieństwo, że korzystałyśmy w tym samym czasie z tych samych źródeł :lol: .

A z wrażenia zapomniałam Cię przywitać :oops: . Cześć aneto, witaj na pokładzie :-D .

aneta - 2011-09-23, 08:13

Ale jak mnie stąd przeniesiesz to będę musiała znowu coś naskrobać :-P


Oczywista oczywistość, że nie mogło mnie tutaj zabraknąć :mrgreen:

Idę się witać ze wszystkimi :-D

aneta - 2011-09-23, 12:45

No i mnie przeniesiono :mrgreen:
dagnes - 2011-09-23, 13:56

Nie mogłam sie oprzeć ;-) . Tu będzie Wam dobrze, obiecuję 8-) .
Bianka 4 - 2011-09-23, 22:11

Aneto, przebiłaś mnie o jednego psiaka ;-) Ale słowo daję, że u mnie już więcej futer się nie zmieści. Mam do dyspozycji dość małe mieszkanie i jestem sama do opieki mad całym moim zwierzyńcem - dwa lata temu wymieniłam mojego byłego na dwa MCO. Są stanowczo mniej kłopotliwe :-)
A odnośnie czarnych kotów, to moja Zazi jest najpiękniejszą czarnulką na świecie :mrgreen:

ola - 2011-09-23, 22:28

[quote="Bianka 4"odnośnie czarnych kotów, to moja Zazi jest najpiękniejszą czarnulką na świecie :mrgreen: [/quote]

Oj tu się muszę kłócić :-P moja Regina jest najpiękniejszą czarnulką we wszechświecie ;-)

Bianka 4 - 2011-09-23, 22:36

Poczekaj, trochę się zgubiłam :-| Myślałam o Kangurku, to kocurek, prawda? A Regina, to która piękność? Coś nie mogę się doczytać :roll:
ola - 2011-09-23, 22:41

a Regina (czyli właściwie Reggae) to moja wymarzona murzynka, zapraszam do obejrzenia w wątku moich kociastych :oops:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=157

Bianka 4 - 2011-09-23, 22:47

No i już na początku strzeliłam gafę... pomyliłam Anetę z Olą :oops: Przepraszam (tu powinna być ikonka waląca czołem o podłogę)
A Regina jest faktycznie jest piękna :-)
W weekend postaram się wstawić zdjęcia mojej gromadki

ola - 2011-09-23, 22:49

oj tam oj tam, nie przejmuj się ;-) i koniecznie wklej na swoim wątku fotki swojego stadka :mrgreen:
aneta - 2011-09-26, 11:35

Przy czarnych kotach pomyłki zdarzają się nałogowo :mrgreen:


O ile zgodze się, że Zazi jest najpiękniejszą czarnulką :-D to mój Kongurek jest najpiękniejszym kocurkiem :-P

aneta - 2011-09-30, 10:17

Nie wiem czy sobie wykrakałam, czy wypisałam... :roll:

Ponownie schronisko, ponownie kot i ponownie trudny przypadek. Eh - dlaczego to nie ja mam tą szóstkę w totku? :-(

Mam dorosłego kocurka, który chowa się w mysie dziury, nie chce z nich wychodzić nawet do jedzenia czy kuwety. Dzisiaj znowu trwają jego poszukiwania, bo się gdzieś zadekował.

Myślałam, że to depresja i wypuściłam go na teren. Ale on swoim zwyczajem schował się we wnęce garażu i nie zrobił ani kroku przez 2 dni.

To go zabrałam do naszego biura. Tam niby spokój, nikt go nie będzie zaczepiał to dojdzie do siebie.

Taki był plan. A rzeczywistość jest taka, że zaszył się w drapaku i nie wychodził z niego przez następne 3 dni. :cry:

Wczoraj go wyciągnęłam pokazałam świat, nakarmiłam calopetem - a on się ukrył gdzieś głębiej.

No i co teraz? Nadmieniem, że ubarwiony pingwinkowo :-D a ja zawsze marzyłam o takim kocie.

Nie, dzisiaj nie wezmę go, jadę na szkolenie.
Ale ktoś musi go zabrac do domu, zeby bardziej się nim zająć.

Dlaczego ta szóstka padła gdzieś w wawie?

_Jadis_ - 2011-10-11, 12:27

Jeeeeeju az się wzruszylam jak to czytalam ;( Wielki szacunek dla Ciebie i podziw z mojej strony. xD
Cale szczecie ze narzeczony po 2 kocie przynisieoym do domu zabronil mi na razie wiecej zwierzakow bo pewnie skonczyloby sie jak u Ciebie ;)

A tak stan to 2+1 czyli 2 kotki i jeden psiak (u rodziow, ktorzy osttnio przezyli pierwsze spotkanie z moimi kociakami - na zywo- i zauroczyli sie nimi;p)

Wymiziaj je wszystkie ode mnie ;)

aneta - 2011-10-13, 11:04

Wszystkie koty wymiziane :-D

Nico nie zamieszkał u mnie - aktualnie jest u koleżanki na DT.

Ale u mnie za to w domu jest kotka, malutka czarniutka 8 tygodniowa Rosa :-D ... z biegunką :-P


Moja mama codziennie zabija mnie wzrokiem :mrgreen:

Ale dzisiaj rano znalazłam w kuwecie rulonik kupki a nie ciapkę na poduszce :-D



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group