Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2013-11-23, 20:35 Re: Inez, Pinto i Fudzi, nasze podróżowanie...
Sandra napisał/a:
Rewolucja nastąpiła w tym sezonie.
Podróżują w jednym wspólnym dużym transporterze, który jest tak duży, że zajmuje prawie cały tylny fotel auta.
Prezent po dużym psie, który dorósł, zmężniał i się zwyczajnie tam już się nie mieści.
Co się zmieniło ?
Odgłosy nie ustały, ale nasilenie uległo zmniejszeniu i odnoszę wrażenie, ze jakby za każdym razem jest ciszej.
Chyba jakoś im tam w gromadce, raźniej. Futro przy futrze…. trochę jak sardynki w puszce, ale te klimaty dla nich chyba lepsze.
Hehehe przetestowałam kilka dni temu podczas wyjazdu do Warszawy.
Dwa koty w jednym kontenerku z solidnymi metalowymi drzwiczkami - i błoga cisza....
Skippi miauknął parę razy i na tym się skończyło. Chyba bezpośrednia obecność Rico w ograniczonej kontenerkiem przestrzeni bardzo pozytywnie na niego zadziałała. Nie wspomnę o możliwości gryzienia metalowych prętów drzwiczek, co jest dla niego bardzo zajmującym zajęciem (w domu notorycznie obgryza relingi przy szufladach od mebli kuchennych )
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2013-11-23, 20:51
Poproszę order za zasługi ...może być z ziemniaka
Wszyscy, którzy mają śpiewające np. na trzy głosy ...lub więcej...potwory wiedza jak to ulga jak któregoś dnia zalega cisza.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2013-12-27, 23:56
Już mija 2 lata od naszego przybycia na BarfnyŚwiat i chcieliśmy sie pokazać i opowiedzieć jak nam się powodzi na barfie
Ja Inez jestem najstarsza, bo skończyłam 10 lat zacznę pierwsza.
Nie byłam od dawna (ponad 2 lata) u weterynarza, a wcześniej bywałam często , bo mam niestety tendencje do struwitów.
Dawne zaszłości.
Bolało mnie i nie mogłam się wysikać porządnie...bardzo się Sandra tym martwiła, ale teraz sie poduczyła i trochę jest mądrzejsza i już wie co mi szkodziło i nie daje mi tego do jedzenia, ale czasem jak ja dopadniemy w trójkę i nie pozwolimy się jej udać do sypialni i zamknąć drzwi to da po dwie lub trzy chrupki i to każdemu z nas
Od czasu gdy jadam mięsko i pije dużżżo wody nic mi nie dolega (widać butelkę w tle, ale to nie moja sprawka ...chłopaki lubią się czasem zaprawić )
Teraz ja Pinto, "rosnę zdrowo' tak mówi Sandra i kocha mnie najbardziej , jestem tego pewien, bo mnie przytula i całuje, a ja nigdy jej nie ugryzłem zbyt mocno.
Tak w ogóle to ja rządzę w tym domu tylko ona sie nie zorientowała, bo jestem sprytny...
No i ja Fudzi...jak zwykle na końcu, wcale nie wiem dlaczego, bo jestem największy i najcięższy (czasem mówią na mnie Gruby).
Nigdy ale to nigdy nie idę wcześniej spać gdy Sandra się nie położyła.
I z rana także ja ją witam pod drzwiami sypialni. Czasem jak długo nie wstaje to wkładam łapę pod drzwi i szarpię, ale ona bardzo tego nie lubi i krzyczy. Fuuudżi przestań !!
Lepiej przestać
Mam swoje miejsce przy wejściu w holu, z którego wszystko obserwuję.
Sandra postawiła tam dla mnie koszyczek, jest mały ale gdy sie dobrze zwinę to daje radę
Nie wiem czy mnie kocha tak jak Pinto, jemu wszystko uchodzi na sucho, a ja muszę się strać. Nie wiem czy za to, że jestem taki grzeczny, pozwala mi wskoczyć na blat jak robi jedzenie i zawsze mi coś extra odpali.
A ja jako jedyny jem mięsko z kościami np. takie skrzydełka to dla mnie pikuś
Trochę rozumiem Inez, ona nie ma 10 zębów, a ja mam wszystkie.
Pinto także brakuje juz 4-rech a niby taki piękny.
Sandra go całuje
Wiem, wiem, jestem najmłodszy i najdłużej z nich jem BARFa i zęby nie zdążyły mi się popsuć na tym komercyjno-weterynaryjnym świństwie... tak mówi na te pyszne chrupki Sandra, a ona jest mądra i wie wszystko co jest dla nas dobre. A jak nie wie to czyta na Forum gdzie jest tyle mądrych rzeczy
Czasem idę do niej na kolana, ale tylko wtedy jak Pinto nie widzi
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2013-12-28, 00:06
No nie wiem - ja bym nie zamykała tych drzwi Czekam z utęsknieniem na przyjście mojego "Pocieszyciela" Rano licytujemy się z mż - do kogo kot przyszedł na przytulanki (mż uśnie czasem "na dole") - no ale mamy tylko jego...
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2013-12-29, 13:10
Gerdo, gdy miałam jednego kota drzwi do sypialni były otwarte
Trzy koty, kilkanaście kilogramów to jak dla mojego kruchego ciała stanowczo za dużo.
A swoboda nóg pod kołdrą ? Trochę wierzgam
Fudżi jest jak skowronek lub kogut na wsi...
Jak mnie widzi domaga sie jedzenia...Taka ta jego miłość
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2013-12-29, 18:11
Sandro, zdecydowanie musisz kupić sobie nowe, większe łóżko!
To przecież oczywiste rozwiązanie .
Ja nie wyobrażam sobie, żeby zamykać przed kotami sypialnię. To takie okrutne, bo one najbardziej zawsze chcą być właśnie tam, przy swoim człowieku. A nocne duszenie - bezcenne .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 08.2011
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 23 Wrz 2011 Posty: 80 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-30, 16:10
U mnie zamykanie sypialni w ogóle nie wchodzi w grę. Luśka i Bronek dotąd skaczą na klamkę, aż same sobie w końcu otworzą. Bronek jest duży i ciężki i robi to błyskawicznie, ale mała Lusia czasem musi czterema łapami stanąć na klamce i podskakiwać - śmieszny to widok
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2013-12-30, 22:16
To ja trzymam kciuki, żeby Wam te koty na łóżko nie nalały
Mnie Rico tak załatwił w pierwszy dzień Świąt - raz podlał rano świeżą pościel, drugi raz wieczorem (również świeżą pościel), jak przez przypadek TŻ wpuścił go do sypialni
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2013-12-30, 22:39
Pinto jest niesamowity, on ma prawie ze ludzki wyraz twarzy, to chyba przez te oczy
Ja nie zamykam drzwi do sypialni, inaczej wydrapia dziure na wylot, koty sa o wiele bardziej uparte i wytrwale w tym co robia niz ja. Za to w nocy mam atrakcje typu pasienie sie na mojej glowie (jedna kota mi po prostu wyrywa wlosy z glowy jakby jadla trawe), lizanie uszu i mruczenie do uszu. Mimo calej milosci do nich, czasem mam ochote ryknac
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2013-12-31, 12:56
Vesela krava, masz racje, dlatego też jako avatar wybrałam właśnie oczy Pinto.
Koty mają zdolności hipnotyzowania swoim spojrzeniem.
Szczególnie te o błękitnych oczach.
Ponoć Koty są najdoskonalszym tworem Natury, który w niezmienionej formie od tysięcy lat przechadza się z wdziekiem po Ziemi.
Są tak doskonałe, że nie ewoluują, bo nie muszą i gdyby nie ingerencja ludzi i jakieś nieznośne mutacje.....
Ich oczy kryją w sobie tajemnice Świata i diabli wiedzą czego jeszcze.
Ja po kilku sekundach wlepionych we mnie oczu (tylko Pinto na mnie tak działa) jestem jak zombie.....idę do puszki z jego ulubionymi przysmakami i....wiadomo co robię
Nienawidzę siebie za to.
Już gdzieś pisałam o tym, że on jest taki sprytny, że gdy przesadzi z dokuczaniem i chce go postraszyć, to uciekając przede mną zaczyna koślawić tylne łapy, utykać.
Pierwszy raz, kilka lat temu wykonaliśmy serie zdjęć, leżał jak trusia wyciągnięty pod rentgenem, nawet nie trzeba było go trzymać.
Nic nie wykazały i ulżyło mi, ale potwierdziło spryt drania...
A w międzyczasie do arsenału swoich sztuczek dołożył jeszcze parę innych, które zwykle rozkładają mnie na łopatki.
On dobrze wie kiedy ich użyć... i jakich uzyć.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2015-03-17, 19:56
Udało nam się w końcu namówić Sandrę aby zapisała na BŚ to co mamy do powiedzenia.
W końcu minał ponad rok, a przecież rok w życiu kota to nie jest to samo co rok w zyciu człowieka.
Tym razem ja zacznę. Fudż Jama.
Znacie mnie, jestem najgrubszy i wcale nie cierpię z tego powodu, bo jestem zwinny i poruszam się z wdziękiem.
Gdy ktoś odwiedza nasze stado to tylko ja jestem na swoim posterunku czyli przy drzwiach wejściowych.
Pierwszy usłyszę i pierwszy pobiegnę przywitać kazdego, ktokolwiek by to nie był.
Pozwolę się odrazu głaskać i nie uciekam tak jak ten histeryk Pinto (syjam/taj).
Kocham go jak brata ale tak mnie wkurza, ze nieraz mu się dogryzam w moje ulubione miejsca :)
Długo potem nosi ślady na uszach, a Sandra biadoli nad nim jakby się stało nie wiadomo co..., a to tylko głupie strupki.
Ja na skargę nigdy nie chodzę i nie opowiadam co znów mi zrobił...
No może w jednej sytuacji.
Tak mnie to denerwuję gdy wchodze do WC , a tam qpa obok muszli.
Wiem dokładnie czyja, bo żadne z nas ani ja ani Inez nigdy byśmy czegos podobnego nie zrobili.
Znów ten biedny wyjątkowy Pinto miał zaparcie przez kilka dni.
Widziałem jak Sandra się martwi i teraz nawet nic nie mówi tylko sprzątnie i popryska to miejsce czymś takim jak trawa cytrynowa i po sprawie...
Czasami jeszcze go pochwali i cieszy się jakby to było wielkie halo , a to zwyczajna qpa
Dlatego też gdy wchodzę do WC i widzę to co widzę biegnę do Sandry i jej obwieszczam, żeby poszłą sprzątnąć po swoim pupilku, bo w takich warunkach nie mogę się spokojnie załatwić.
Inez też reaguje, ale ona to dopiero ma urwanie głowy z tym bandytą.
On jej nie daje żyć.
Są dni, że spędza dzien cały na górnej rozecie na drapaku i schodzi tylko aby zjeść i do WC.
Pinto sledzi każdy jej krok..poluje na nia, osacza..
Niby nic jej nie robi, tylko łapą obejmie za szyję ale widocznie Inez sobie tego nie życzy.
Sandra go upomina, nieraz pogoni ale on dobrze wie, że mu wszystko wolno..
Ja też próbuję pogonić za Inez ale to nie to samo.
Wcale tak przerazliwie nie wrzeszczy i nie syczy... i gdzie tu przyjemność.
Gdy Sandra i mnie od czasu do czasu całowała, to któregos dnia stwierdziła, że dosyc tych "fiołków".
Naprawdę nie wiedziałem o co jej chodziło, ale szybko się dowiedziałem.
Przez całą drogę "gdzieś" trząsłem się jak osika.
Sandra niosła mnie na rekach i cały czas narzekała, że jestem cięzki, że juz nie da rady, że nie ma siły, że...a to było tylko 5 minut.
I dotarliśmy.
Znam ten zapach.
Juz przy wejściu postanowiłem, że nie dam sobie nic zrobić i szybko schowałem sie w takie miejsce, że taki jeden w białym to musiał szfke odsuwać aby mnie wyciągnąć.
Ale był ubaw. A ja nadal się bałem.
Pojawiły sie jakieś wężyki, igła...no i ten przerazliwy ból.
Nie chciałem na to patrzeć, schowałem głowę w dłoń Sandry i czekałem na koniec.
Czułem, że ona tez jest zdenerwowana...nawet mi było jej żal.
Za kilka dni znów to samo i znów drżałem, Sandra cała drogę do mnie przemawiała ale ja i tak się bałem.
Zostawiła mnie, w tym okropnym miejscu, nie pozwolili jej zostać... słyszałem, a gdy po mnie przyszła nie chciałem jej opowiadać co się działo, bo niewiele pamiętałem.
Zresztą lepiej o ty zapomnieć.
Gdy mnie brała na ręce postanowiłem na koniec im się zsikać...
Zapamiętaja mnie na zawsze.
Lałem i lałem, a ile tego było...po kroplówce
Gdy przyszliśmy do domu okazało się po co tam byłem.
Paszcza mnie trochę bolała i jeść mi nie chcieli dać.
Otóż miałem usuwany kamień z paszczy i przy okazji wyrwali dwa zęby.
Nie wiem jak to się stało.
Jem od zawsze BARF, gryzę kości...a tu kamień.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum