To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne Życie - Rufus się zmienia:)

Anitanet - 2013-10-21, 01:15
Temat postu: Rufus się zmienia:)
Chwilkę o przeszłości:

Rufus, lat około 4,5 - ONk z wsobnej hodowli, zawitał w naszym domu (to znaczy został zakupiony :hair: ) na skraju śmierci głodowej, z ciężką anemią, niedowidzący, niedosłyszący, zapchlony i pogryziony do granic możliwości, z niedorozwojem nerki, pęcherza, dysplazją... Na początku zachowywał się jednak w miarę normalnie - weterynarz stwierdził, że był na sterydach... Oczywiście, że widziałam, że jest z nim coś nie tak ale to była miłość od pierwszego wejrzenia a Ruf zaraz po moim przyjeździe i otwarciu drzwi samochodu wskoczył do środka (potem musiałam go przepraszać, bo na początku go wygoniłam i się obraził :lol: ).

Ruf od początku był waleczny - głównie rzucał się na swoje odbicie w szybie balkonowej, wszystkie dzieci (myślę, że to przez dużą ilość dzieci na tej hodowli), każdego obcego, który miał czelność się do mnie zbliżyć...

Wcześniej miałam wyżełka, który po prostu musiał codziennie zrobić wiele kilometrów, żeby żyć (ktoś, kto zna te psy wie o czym mówię). Pierwszy spacer z Rufem do lasu - to był dla mnie szok. Odpinam karabińczyk - pies stoi, idę - pies idzie za mną depcząc mi po piętach, biegnę - pies podkula ogon i mnie goni, wracamy do domu - pies ciągnie jak wariat, wpada do domu z wciąż podkulonym ogonem, zakręca w stronę sypialni a ja widzę, że podnosi mu się ogon, wchodzę za nim - pies z podniesionym ogonem wącha swoje posłanie. Ten spacer to był szok również dla niego...

Na pierwszej wizycie weterynarz pytał czy nie chcę go uśpić.. Potem wielokrotnie ryczałam jak głupia, że tak byłoby lepiej dla niego bo się męczy a ja byłam po prostu okropną egoistką... Zgłosiłam wszystko Animalsom, Straży dla Zwierząt... bez odzewu... A tam został jeszcze brat Rufusa...

Leczenie trwało ponad rok - prawie codzienne kroplówki, leki, zastrzyki, operacja... I ciekawostka-sama z siebie, nie słysząc o BARFIE dawałam mu surowe mięso, żeby się odbudował. A jak się dobudował to przestałam i przeszliśmy najpierw na karmę, potem na gotowane. Mięso odstawiliśmy całkiem bo po zjedzeniu miał mocznik we krwi... Potem natknęłam się na barf - ale co? Mięso było złe... Ryby i gotowany ryż - na tym żył... Jak patrzę teraz na niego to się zastanawiam jak on to przetrwał i dlaczego mnie nigdy nie pogryzł... Ale przecież doszły alergie, nie wolno było nic innego - straszne rzuty: wygryzione do mięcha placki na skórze, krew się lała, tuż przed przejściem na barf prawie wyłysiał...

Od jakiegoś miesiąca przypominały mi się jakieś informacje o barfie, same z siebie wyłaziły na powierzchnię. Pewnego dnia patrząc na Rufusa - wyłysiałego szkieletora o zapadniętych bokach, wyłysiałego do alergii - dojrzałam :hura: . I, żeby się nie rozmyślić, tak jak stałam pobiegłam do mięsnego (dobrze, że już zdjęłam piżamę:)). Po drodze tłumaczyłam sobie, że przecież jak będzie problem to najwyżej znowu pójdziemy na kilka kroplówek i wrócimy do ryżu i ryby aż.... STANĘŁAM PRZED LADĄ CHŁODNICZĄ I DOTARŁO DO MNIE, ŻE OD DWUDZIESTU PARU LAT NIE KUPOWAŁAM MIĘSA, JESTEM WEGETARIANKĄ IDEOLOGICZNĄ I TO CO MAM ZROBIĆ JEST RÓWNOZNACZNE ZE ZLECENIEM MORDERSTWA!!! A POZA TYM KOMPLETNIE NIE WIEM CO POWINNAM KUPIĆ. Jakiś złośliwy duszek szeptał, żebym wróciła do domu i najpierw sobie poczytała co i jak. Ale ja już stety albo niestety mam taką naturę, że jak coś postanowię to nie ma bata. Po długotrwałym, bezmyślnym wgapianiu się w ladę pod zniecierpliwionym okiem sprzedawczyni wskazałam ręką uda kurze i wykrztusiłam: "dwa"... Potem gołymi, drżącymi ręcami:) wyrywałam z nich długie kości, bo przecież mogą psu uszkodzić żołądek :-P . Rufus zjadł jakoś tak powoli i poszedł się położyć... Spał cały dzień... Cztery dni psa "nie było w domu". Jadł i spał... Po czterech dniach zaczął odżywać i okupować kuchnię. Modlił się do lodówki - siadał i zastygał jak sfinks... A ja z przerażeniem w oczach czytałam i czytałam - o uboju, o zesztywnieniu pośmiertnym, o różnych częściach ciał zwierząt... Poznałam wszystkie sklepy mięsne w okolicy i co oferują. Trochę jak rozdwojenie jaźni :-/

Obecnie:

:shock: Dziwne :roll: ale nic złego się nie dzieje... Dokładnie miesiąc na barfie... Wyniki - 100 proc normy... MIĘSO NIE SZKODZI!!!! BO CO??? Bo surowe a nie gotowane??? Ktoś umie to wytłumaczyć??? Zgłupiałam od tego doszczętnie.... Skóra - trochę czasami zaczerwieniona, troszkę się drapie ale nie robi sobie przy tym krzywdy... O CO CHODZI??? :shock: :niewiem:

Ja tymczasem dostałam "mięsnego szału", nawet znalazłam w Lublinie kobitkę do wspólnych zakupów w As-polu. W środę dostawa :lol: Będą żołądki wołowe :mrgreen: ale bez treści :-(
Myślę o jakiejś ubojni, żeby trochę taniej bo Ruf je za trzech:) Ale chyba nie jestem jeszcze gotowa na zwalenie 30 kilogramów mięcha na stół i porcjowania go z tasakiem... tu jakiś ogonek, tam raciczka, tu mózg... Obecnie mam problem z kurzymi łapkami - te pazurki, są zbyt dosadne... Może dojrzeję...:) I kupię zamrażarkę:)

Owszem, nie mówię, że nie ma żadnych problemów. KOŚCI. Ciągle coś jest nie tak. Ale i Ruf ;-) i ja uważamy, że są potrzebne. Po wczorajszym wielkim czymś z indyka (chyba udziec :niewiem: ) z wielgachną, grubą kością nie mógł się załatwić. Dziś dałam mu kefirek z naparem z kminku i kolendry. Poszły ładne, małe bobki. Może jakoś tak, tą metodą damy radę:) :mrgreen:

Mój chudzielec najpierw przytył troszkę, potem schudł. Oczywiście - panika :) Ale po odrobaczeniu znowu trochę nabrał :hura: Nie ważyłam go jeszcze ale na moje oko jest już ponad trzydzieści kilo a NIDY tyle nie ważył. Oczywiście, nie wygląda jeszcze na "atletycznego ONka o lśniącej skórze" ale nadzieja jest. I jakiż on szczęśliwy :hura: . Ogon w górze, BIEGA na spacerach a do tej pory - w porywach - truchtał. Budzi mnie rano jak szczeniak :hura:

Obecnie czytam o ziołach przeciw alergii, na razie dodaję napar z rumianku do wody, nie bardzo lubi ale co ma zrobić jak pić się chce:). Planuję też "opryski" (zamiast kąpieli) z mieszanek ziołowych. Jak pomogą to napiszę co i jak:) Chociaż wszyscy weci mi mówili, że zioła na psy nie działają... Ale mówili też, że najlepsza jest karma :-x I sterydy :-/ (od których Ruf mało nie zszedł...)

Wielkie, przeogromne podziękowania dla wszystkich, którzy wbrew wszystkim:) prowadzą to forum, pomagają i wspierają. :kiss: :kwiatek: - to od Rufusa:)

Zdjęcia Rufa zrobione około tygodnia temu:




Tufitka - 2013-10-21, 06:42

Wspaniałe wieści, trzymajcie tak dalej. Jeszcze jego brata spróbujcie wyciągnąć z hodowli, może ktoś ze znajomych by go przygarnął?
A o tej hodowli napisać w necie na fb (może wtedy ktoś się ruszy?).

szafirka - 2013-10-21, 08:24

Jestem pełna podziwu dla Twojej determinacji i wielkiego serca. Małymi kroczkami będzie coraz lepiej. Co do tego co mówią weci....należy mieć do tego dystans. Mając świadomość i jako taką wiedzę należy próbować różnych rzeczy. Wiesz, weci to przedstawiciele myślenia racjonalnego, nigdy Ci nie powiedzą,by zastosować zioła. Ale rób na czuja, próbuj. Trzymam kciuki.
Komanka - 2013-10-21, 09:22

Anitanet, jestem pod wielkim wrażeniem twojej walki o zdrowie psa! Będę czekać na dalsze opowieści i pozdrawiam Was serdecznie :kwiatek:
Anitanet - 2013-10-21, 12:19

Tufitka napisał/a:
A o tej hodowli napisać w necie na fb (może wtedy ktoś się ruszy?).

To było cztery lata temu... A ja byłam zbyt zajęta ratowaniem Rufusa, żeby dalej działać w tej sprawie. Ale składałam u weta dokumentację choroby Rufa - żeby coś z tym zrobić nawet później. I kiedy już chciałam ją wziąć, to się okazało, że wet się wyprowadził, nie wiadomo gdzie jest a inni weci oskarżają go o straszne rzeczy...Ja tam w to wszystko co o nim opowiadają nie bardzo wierzę... Pamiętam jak dbał o Rufusa. Może go ktoś zna? Może gdzieś otworzył lecznicę? Coś mi się obilo o uszy, że w Wawie... Piotr Okapa się nazywa. Może ma jeszcze te papiery...

Dziś wiem, że należało wezwać po prostu Straż Miejską bo oni mają prawo wejść na czyjąś posesję. Animalsi nie. Nie wiem jak jest ze Strażą dla Zwierząt - ale oni się nawet nie odezwali - pisałam, dzwoniłam. Tylko też nie wiadomo co by z tego wyszło... Bo tego zaniedbania nie było aż tak bardzo widać gołym okiem. Ot, trochę niedożywione. A że w wsobnej hodowli - trzeba udowodnić. Jakby chodziło o dziecko to na pewno by coś zrobili, ale o psa? Nie wiem. I już się chyba nie dowiem bo próbowałam odnaleźć tę hodowlę i mi się nie udało. Zapomniałam gdzie to jest... Wioska jakaś, skręcić w lewo, potem w prawo a przy kapliczce prosto... itd. Jeszcze jakbym miała te papiery Rufa to może bym miała więcej determinacji...

Często myślę o tym psiaku - bracie Rufa. To była jego kopia, tylko bardziej zadziorna, może zdrowsza? I nie wiem czy dobrze się stało, że nie wiedziałam, że jest aż tak źle... Bo bym tamtego też wzięła... A potem bym pewnie nie wyrobiła... I finansowo i psychicznie. A chorego psa kto weźmie??? Zostałby u mnie a ja bym chyba oszalała...

Anitanet - 2013-10-21, 17:34

Wielkie szczęścia trzy :hura:
1. Ruf faktycznie przekroczył magiczną granicę 30 kilogramów - dziś na wadze: TRZYDZIEŚCI KILO I CZTERDZIEŚCI DEKO!!!! :hura:
2. Znalazłam sklep, w którym kupiłam (i w, którym bywają raz w tygodniu) WIELKIE ŚLICZNIE OTŁUSZCZONE SERCA WOŁOWE i to za 5 zł kilo :hura:
3. Przyznałam się naszej wetce do barfa, na co ona: "no i świetnie, ta dieta jest najbardziej zbliżona do naturalnej" :hura: Są tacy weci:) Cudownie:)

No, a teraz trochę schodzimy na ziemię, bo dziś się zderzyłam z nową tajemną wiedzą którą do tej pory kompletnie zignorowałam :oops: SUPLEMENTY
Nic nie wiem, nic nie umiem... A dziś na forum mi uświadomiono, że to bardzo ważne a potem jeszcze dobiła mnie wetka: "tylko trzeba pamiętać, że w naturze drapieżniki mają najczęściej niedobory, trzeba o tym pomyśleć i uzupełniać".
ufff, drożdże już się ważą, olej z łososia jest , trzeba jeszcze może jakiś tran dokupić, zająć się cynkiem, witaminą A itd...

No i ta alergia, też mi uświadomiono, że trzeba szybko coś z tym zrobić, wybadać na co ona... Tylko, że na razie pieniążków brak, więc zaczynamy zbieranie:) No i się dowiedziałam u wetki, że przez trzy tygodnie Ruf będzie musiał jeść jakieś sterylizowane antyalergiczne białko - nie wiem czy to wypali... Na razie to on zaczyna odmawiać warzyw... a zawsze lubił...

A mówiąc jeszcze o zmianach: Rufus, w wieku 4,5 lat, uczy się sikać... Do tej pory wybiegał na podwórko, kucał jak suka, rozciągał się, żeby sobie łap nie umoczyć i sikał około minuty, wszystko na raz... Teraz podnosi łapę, czasami się chwieje więc musi się podeprzeć o drzewko:) albo wywala się w krzaczory:). I sika jak normalny pies kilkanaście razy podczas spaceru. Tylko, że nie zawsze chyba umie sobie tę chęć sikania uświadomić efektem czego mamy zasikane dziś łóżko... No nic, jak on nie wie, że musi, to ja muszę wiedzieć:)

Nic to pani się bierze do roboty a Ruf odkłada sadełko z gęsiego smalczyku:)

ciocia_mlotek - 2013-10-21, 17:56

Tran zbędny jeśli Ruf będzie jadał wątrobę. Witamina A to też właśnie wątroba.
Pamiętaj o krwii. Tak czy owak suple to nie fizyka kwantowa. Potrzebne są wtedy gdzy w diecie czegoś brakuje. Tak samo jak w naturze - one mają niedobory nie dlatego, że mają taką akurat dietę tylko wtedy gdy czasy są ciężkie i nie wszystko da się zdobyć. Niedobory spowodowane samym żywieniem się bez supli byłoby dziwne i nielogiczne z punktu widzenia ewolucji - jeśli dana dieta miałabby być niedoborowa to gatunek musiałby się przystosować do innej - inaczej by wyginął :mrgreen: , tak w skrócie
Suple w barfie są potrzebne nie dlatego, że naturalna dieta jest niedoborowa tylko dlatego, że mięso "sklepowe" nie jest takie jak naturalne, dzikie. Plus, nie każdą część ciała zwierzęcia możesz zawsze zdobyć - i to zastępuje się suplementami
Zazdroszczę wetki :)

Anitanet - 2013-10-21, 18:40

No może i fakt... Ty to Ciociu Młotek potrafisz mnie racjonalnie ostudzić:) Fakt, wątróbkę uwielbia ten mój pasibrzuch :mrgreen: i często je, więc sobie daruję tran i wit A:) Przesadzać tez nie wolno.
Ale muszę mu skórę wzmocnić, więc drożdże, olej z łososia, cynk - czosnek? I czytałam gdzieś, że czosnek odstrasza od psów kleszcze... Dwa w jednym:) Tylko co on na to??? Czarno to widzę ale jutro spróbujemy:) Może z gęsim smalczykiem:)

Anonymous - 2013-10-21, 18:45

No to witamy w klubie :))
Też mam ONka z alergią i dysplazją 3 łap. Kupiony z hodowli . Ach szkoda gadać.
Czytam i jestem pełna podziwu dla determinacji, ale rozumiem mi także zaproponowano uśpienie psa lub oddanie do hodowcy ewentualnie wymiana. Ale oczywiście nie wchodziło i nie wchodzi to w rachubę. Z kulawizny wyleczyłam psiaka homeopatycznym traumelem i zeelem a z alegią walczę. Na razie przegrywamy :(.
Anitanet zanim zaczniesz stosować zioła albo diety eliminacyjne to wg mnie powinnaś zrobić badania na co jest psiak uczulony.
Od tego bym zaczęła, bo inaczej będziesz się kręciła w kółko. :(
Sama walczę z alergią odkąd mam psa czyli w zasadzie od 1,5 roku i raz jest lepiej raz gorzej. Na szczęście nadchodzi zima i odpadną alergeny wziewne , grzyby i inne paskudztwa. Pozostaje tylko alergia pokarmowa . :mrgreen:

Trzymam kciuki.
Pomyśl o odczulaniu , zawsze to jakaś alternatywa :)

Anitanet - 2013-10-21, 18:51

anna187 napisał/a:
Od tego bym zaczęła, bo inaczej będziesz się kręciła w kółko. :(

Oj tak, kręcę się...A robiliście testy na alergię pokarmową? To naprawdę daje stuprocentowe wyniki? Bo ja od wszystkich słyszę, że nie, nawet od wetki... Ale takie ogólne podobno dają radę... ale jak pies jest uczulony na roztocza??? Albo pyłki???? To co mi da ta wiedza??? Maskę tlenową mu kupię :mrgreen: Nie, no wiem, że lepiej wiedzieć:) Tylko tej wiedzy się boję, bo się pewnie okaże, że nic nie mogę zrobić... A bierzecie jakieś leki?

Anitanet - 2013-10-21, 18:52

Sama jestem alergiczką od urodzenia, nie robiłam nigdy żadnych testów, nie biorę żadnych leków. Z astmy się wyleczyłam ćwiczeniami oddechowymi, z innych alergii ziołami:)
ciocia_mlotek - 2013-10-21, 19:58

Pamiętaj, że wit A da się przedawkować. Wątroba powinna stanowić około 3-5% diety psa, nie więcej. To nie oznacza, że nie może np zjeść więcej na raz - chodzi o ogólny rozrachunek.
Czosnek istotnie odstrasza ale trzeba go też dawkować z umiarem u psów.
Olej z łososia powinien ładnie pomóc na skórę, tak samo jak drożdże. Możesz też podawać mu do picia napar z liści pokrzywy.
I ogólnnie na spokojnie dalej prowadź racjonalną dietę. Ale bez panikowania
Padło tu słowo dysplazja - ponoć są bardzo dobre wyniki przy schorzeniach stawów przy podawaniu małży nowozelandzkich.

Anonymous - 2013-10-21, 20:28

Małże nowozelandzkie sa super o ile pies na nie nie jest uczulony ( tak jak mój).
Na zioła też ma uczulenie, dlatego w moim wypadku leczenie go ziołami nie wchodzi w rachubę. Ale tak jest z alergiami, jednemu pomaga jedno drugiemu coś innego.
Fajnie, że poradziłaś sobie ćwiczeniami oddechowymi, ale przy psie może to być problem. ;-)

Anonymous - 2013-10-21, 20:35

Anitanet są różne testy można robić badania z krwi, testy skórne lub sprawdzić biorezonansem. Ja akurat sprawdzałam psa metodą biorezonansową u dwóch oddzielnych weterynarzy dermatologów. Co do leków ( ludzkich przeciw alergicznych) to psy są w większości oporne i leki nie skutkują . :(
U nas sprawdziło się odczulanie ale to długa i dość droga impreza.
np. mój pies uczulony jest na naszego kota i co mam zdobić, ... jedno i drugie kocham a do tego zwierzaki bardzo się lubią. Odczuliłam i na razie jest spokój.
Borys jest także uczulony na algi, drożdże i inne suplementy. Szkoda pisać ... aby do zimy :lol:

Anitanet - 2013-10-21, 20:42

anna187 napisał/a:
mój pies uczulony jest na naszego kota i co mam zdobić, ... jedno i drugie kocham a do tego zwierzaki bardzo się lubią. Odczuliłam i na razie jest spokój.

Dobrze, że się udało:) Ok, to będziemy walczyć i oczekiwać sukcesu czego i Wam życzymy:)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group